12/27/2013

Kolejny :D

Scenariusz cz. 70


Z: Nie to ja przepraszam. Idziemy coś zjeść?
J: Tak. Może ciacho i kawa / (uśmiechnęła się blado)
Z: Chodźmy (uśmiech) Ja stawiam...

U Patrici i Eddiego
P: Że to był Jerome.
E: Dlaczego tak sądzisz?
P: Bo znalazłam na łóżku jego zegarek.
E: Zabiję gnoja... Jak on mógł cię..
P: Eddie!
E: Co?
P: Przytulisz mnie?
E: Chodź tu skarbie (przytulają się) Kocham cię
P: Ja ciebie też kocham.
Nagle ziemia zaczyna się trząść. Tajemniczy głos przemówił: Wykonaliście wszystkie zadania. Czas na powrót do domu..Patricia i Eddie znaleźli się u reszty.
A: Patricia! (przytula ją)
N: Eddie! (przytula go)
F: Nina!
N: No co? Amber krzyknęła Patricia, to krzyknęłam Eddie.
F: No dobra (westchnął)
Al: Wykonaliście zadanie?
P: Chyba tak.
A: Patrzcie!
N: To maska!
F: (podszedł bliżej) To nie jest maska. To pierścionek w kształcie maski.
A; O! Ja go chcę.
N: Nie. (dotyka go) Ten pierścionek jest dla kogoś przeznaczony (uśmiecha się i odwraca) Eddie (daje mu go) Trzymaj.
E: Czemu ja?
N: Po pierwsze jesteś Osirionem, a po drugie będziesz wiedział, co z tym zrobić.
E; Eh..ok. (chrząka) Patricio... (klęka) Wyjdziesz za mnie?
P: Ale ty chcesz na pewno?
E; Tak. Kocham cię.
P: W takim razie TAK! Też cię kocham (całują się)
A: Ohhhh
F: No (obejmuje Ninę) Czas na powrót do domu (wracają)

Kawiarnia
Z: Co zamawiasz?
J: Lody z bitą śmietaną, szarlotkę, 2 kawy rozpuszczalne, hmm ptysie, makowca i może jeszcze....pudełko lodów jabłkowych.
Z: Y... To ja może kawę z bitą śmietaną i szarlotkę na ciepło z lodami.
K(elnerka): Dobrze (odeszła)
Z: Zjesz to wszystko?
J: Pewnie!
Z: Zawsze tyle jesz?
J: Nie. Jakaś ochota mnie naszła. Pojedziemy później do sklepu?
Z: Ok.
30 minut później
Z: To gdzie do tego sklepu?
J: Tesco.
Z: Jedziemy.
J:... zatrzymaj się!
Z: (hamuje z piskiem opon) Co się stał..
J: (wybiegła z samochodu i zwymiotowała)
Z: Oh.
J: Możemy jechać.
Z: To na pewno po tych ciastkach.
J: Na pewno.
W tesco
J: Jogurt, chrupki, pasztet, bułki, keczup, kiełbasę, marchewki, ogórki, płatki, mleko, kurczak, czekolada, truskawki, prażynki i ser żółty. Mamy wszystko?
Z; Chyba tak...
J: To jeszcze bita śmietana i do kasy.
Z: Jesz jakbyś była w ciąży.
J; (zastanawia się chwilę) Jeszcze do apteki, ale tam pójdę sama ok?
Z: Eh. Jedźmy już.

12/22/2013

Cz. 69

Scenariusz cz. 69


Z: Przed chwilą mówiłaś, że jestem do zniesienia.
J: Ughh
Z: Idziemy śpiewać (wstał)
J: No dobra (wyszli)

Tunele
A: Kiedy oni wreszcie skończą to zadanie? już mi się nudzi..
N: Amber nie marudź. W miłości trzeba być cierpliwym.
A: No dobra, ale nie aż tak długo..
F: Amber, kochasz Alfiego?
A: No pewnie, co to za pytanie?
F: Zrobiłabyś dla niego wszystko?
A: Tak.
F: No widzisz. Oni muszą zrobić dla siebie wszystko, a to trochę trwa.
A: Dobra.
15 minut później...
A: Ale..
Al: Jak masz problemy to się z nimi prześpij.
A: Ty jesteś moim problemem.
Al: No to przecież mówię.. (wszyscy w śmiech)

Jeszcze bardziej po ziemią
E: Patricio! (złapał ją za ramię)
P: Nie dotykaj mnie!
E: Wytłumacz mi co się dzieje.
P: Przed chwilą się ze mnie śmiałeś.
E: No dobra (westchnął) Przepraszam.
P: Spoko..
E:... Tęs..tęsknię za tobą, tęsknię za nami.
P: Ja też Eddie, ale zraniłeś mnie i nie wybaczę ci tego.
E: A ja mam ci wybaczyć zdradę?
P: Ale to nie z mojej winy.
E: A z czyjej!?
P: Znowu zaczynasz?
E: Sorry
P: Biorę codziennie tabletki, bo mam... mam tasiemca.
E: Co?
P: Mam tasiemca i muszę się go pozbyć. Jerome się o tym dowiedział, ale powiedział, że nikomu nie powie. Prosiłam go o to..(łza spłynęła jej po policzku)
E: A on to wykorzystał? (zapytał łagodnie)
P: (pokiwała głową i rozpłakała się) Tego dnia zaprosił mnie na imprezę. Nie chciałam iść, ale powiedział, że powie ci o wszystkim, to zgodziłam się. Naszykował mi przed wyjściem tabletki i chyba dał mi jedną tabletkę gwałtu. Poszłam z nim,ale pamiętam co się działo tylko do momentu wejścia na slę. Dalej nic. Rano obudziłam się w hotelu naga. Chyba domyślasz się do czego musiało dojść i wydaje mi się, że to był..

U Joy i Zack'a
Z: Jednak kłamałaś.
J: (śmieje się) Dlaczego? (dostaje czkawki)
Z: Mówiłaś, że nie umiesz śpiewać...
J: Kłamałam. Masz rację.
Z: Za to będzie kara (powiedział groźnie)
J: (przestraszyła się go i łzy napłynęły jej do oczu)
Z: Hej nie płacz (chciał ją dotknąć)
J: (odsunęła się)
Z: Powiedziałem coś nie tak?
J: O-on tak do mnie mówił... (rozpłakała się)
Z: Skarbie nie chciałem To miało być na żarty (przytulił ją)
J: Przepraszam.
Z: Nie to ja przepraszam. Idziemy coś zjeść?
J: Tak. Może ciacho i kawa / (uśmiechnęła się blado)
Z: Chodźmy (uśmiech) Ja stawiam...


Chciałam Was serdecznie przeprosić za takie obietnice :/ Czuję się podle, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie...

Nominacja :P

Pytania od Paulli z bloga http://ride-or-die-louis-and-katie.blogspot.com

1. Jak masz na imię?
Angelika
2. Ile masz lat?
14
3. Twoje hobby?
Siatkówka i taniec
4. Ulubiony film
Ostatnia piosenka
5. Ulubione danie
Spaghetti
6. Jaki kolor lubisz?
Fioletowy, czarny
7. Masz jakieś zwierzątko? Jakie?
Mam psa (Dino)
8. Lubisz czytać książki?
Uwielbiam
9. Ulubiony/e blogi?
http://onedirection-loveadventure2.blogspot.com/
http://only-your-shadow.blogspot.com/
http://nowe-zycie-niny.blogspot.com/
http://ride-or-die-louis-and-katie.blogspot.com
10. Masz rodzeństwo?
Mam brata bliźniaka
11. O czym marzysz?
Sama nie wiem... każdy ma jakieś marzenia, ale ja musiałabym się długo zastanawiać nad tym ;P Ale wydaje mi się, że na razie moim marzeniem jest znalezienie zainteresowań, bo nie mogę się na nic zdecydować :D



12/14/2013

Przepraszam ;/

PRZEPRASZAM, ale dzisiaj rozdziału nie będzie, bo mam durnego brata. Wyłączył mi komputer, więc nie mam dostępu. Dodam go jutro rqno :D

12/13/2013

Liebster Blog Award

Bardzo dziękuję za nominację do Liebster Blog Award od właścicielki bloga: http://dont-worry-be-happy8.blogspot.com. A teraz pytania:



Jak masz na imię?
 Angelika
 Ile masz lat?
14
Dlaczego piszesz opowiadanie?
Piszę, bo to mnie uspokaja i pozwala mi myśleć. Towarzyszy mi w tym muzyka, ale nie jest ona męcząca. Moje opowiadania, to moje myśli i uczucia. Piszę je dla siebie, a tylko dzielę się nimi z czytelnikami.
Należysz do jakiś fandomów?Jak tak to jakich?
Nie należę do fandomów, ale lubię 1D, Selenę Gomez i Alex'a Pettyfer'a.
Ulubiona piosenka?
Read all about it - Emeli Sande
Jakie jest twoje motto życiowe?
Chyba nie mam motta.
Ulubiony przedmiot w szkole?
J. Angielski, Plastyka, Muzyka i Geografia.
Gdzie mieszkasz?
Tomaszów Lubelski
Jakie jest twoje największe marzenie?
Chyba na dzisiaj nie mam tego konkretnego, do którego dążę.
Gdzie chciałabyś mieszkać?
Na pewno za granicą, a tak dokładnie to może w Anglii. ;*
Jaki tytuł nosi ostatnia przeczytana przez ciebie książka?
Jutro 2

A oto moje pytania:

Ile masz lat?
Twoje 3 wady (najgorsze)?
Twoje 3 zalety (największe)?
Najśmieszniejszy moment w życiu?
Kiedy ostatnio przeczytałaś książkę i jaką?
Gdzie mieszkasz?
Kiedy zaczęłaś pisać i co cię do tego skłoniło?
Jakie masz zainteresowania?
Imię chłopaka, który ci się podoba?
Czego najbardziej w sobie nie lubisz?

Nominuję:
 http://dont-worry-be-happy8.blogspot.com/
http://differentrebellious.blogspot.com/
http://ride-or-die-louis-and-katie.blogspot.com/
http://it-makes-no-sense-to-live-in-sorrow.blogspot.com/
http://onedirection-imaginy-opowiadania.blogspot.com/
http://only-your-shadow.blogspot.com/
http://wyjaca-do-srebrnej-kuli.blogspot.com/
http://everyone-is-busy-with-each-other.blogspot.com/
http://onedirection-loveadventure2.blogspot.com/
http://nowe-zycie-niny.blogspot.com/
http://take-me-to-the-place-i-love-please.blogspot.com/

P.S. Nowa część jutro wieczorem :D.  

12/11/2013

Cz. 68

Scenariusz cz. 68


Tunele
A: Ciekawe czy żyją. Martwię się o nich.
N: Spokojnie dadzą radę.
A: Skąd ty to możesz wiedzieć??
N: Po prostu wiem.

E: (zaniemówił)
P: Tak właśnie myślałam. Dlatego nie chciałam nic mówić.
E: Kto to?
P: .... Nie wiem
E: Jak to nie wiesz?
P: Jerome zaciągnął mnie na imprezę. Na początku nie chciałam tam iść, ale powiedział, że się o czymś dowiesz więc poszłam. Upiłam się i to zrobiłam - przynajmniej tak mi się wydaje (powiedziała po cichu)
E: Jak to ci się wydaje?
P: Co źle mnie usłyszałeś.
E: Wcale, że nie.
P: Mówiłam, że upiłam się i to zrobiłam.
E: Mówiłaś też, że ci się wydaje - dlaczego? I czego Jerome miał mi nie mówić?
P: Nic nieważne (oddaliła się i rozpłakała)
E: Patricio.
P: Zostaw mnie!
E: Nie, kur*a!
P: Co ci do tego? I tak już nie jesteśmy razem!
E: Chcę wiedzieć co jeszcze przede mną ukrywasz.
P: Okej. Chcesz wiedzieć?
E: Przecież mówię!
P: Jestem chora!
E: Że co?
P: Jestem chora!
E: Na co niby? Na mózg?
P: Nieważne. Nie chcesz wiedzieć (rozpłakała się i odeszła)
E: Oj Eddie. Teraz ty ją ranisz...

Pokój Joy i Zacka
J: (budzi się) Zack?
Z: Mmmm
J: O jak słodko śpi (zrobiła mu zdjęcie i wyszła)
15 minut później...
Z: Joy?
J: (wchodzi do pokoju z tacą) Zrobiłam ci śniadanie.
Z: O! A to za co?
J: Za to, że mnie wysłuchałeś wczoraj wieczorem (uśmiechnęła się do niego)
Z: Nie przesadzaj..
J: To ty nie przesadzaj i jedz (postawiła mu jedzenie na kolanach)
Z: Mmm naleśniki.. (je)
J: (przygląda mu się)
Z: Jestem brudny, że tak na mnie patrzysz?
J: Nie, po protu myślę, kiedy mi powiesz, skąd znasz Braddy' ego.
Z: Oh.. (skończył jeść) Teraz?
J: Nie musisz. Możesz wieczorem jak będziemy szli spać.
Z: No dobra to chyba wolę wieczór..
J: Spoko, a teraz co robimy?
Z: Myślałem, że mnie nie znosisz..
J: Wiesz, wczoraj zmieniłam nieco zdanie. Nadal uważam, że jesteś zbyt pewny siebie, ale do zniesienia.
Z: Oh już myślałem, że to coś gorszego (roześmieli się) To może... śpiewanie?
J: O nie.
Z: Czemu? Przecież ładnie śpiewasz.
J: A ty skąd to wiesz?
Z: W pierwszy dzień śpiewałyście z Trudy. Wszystko słyszałem (uśmiechnął się łobuzersko)
J: (zaczerwieniła się) Osz ty.. Nie lubię cię.
Z: Przed chwilą mówiłaś, że jestem do zniesienia.
J: Ughh
Z: Idziemy śpiewać (wstał)
J: No dobra (wyszli)

11/13/2013

Część 67

Scenariusz cz. 67


E: Wiedziałem, że mi nie powiesz.
P: Bo ja cię zdradziłam.

Pokój Joy i Zacka
Z: Więc? Możesz mówić.
J: Od czego by tu zacząć..
Z: Najlepiej od początku :)
J: Okey. Ja tu  mieszkam od 5 roku życia. Przyjaźniłam się z Patricią i Amber, jednak moim najlepszym przyjacielem był Fabian. Od zawsze mi się podobał i nie ukrywałam tego. Liczyłam na coś więcej z jego strony, ale wtedy pojawiła się Nina. On się w niej zakochał, a ona w nim. Zostałam sama, bo Patricia się ode mnie odwróciła. Przez jakiś czas próbowałam go odzyskać, ale dałam sobie spokój. Zaprzyjaźniłam się z Marą i Jeromem, a potem także z Niną. Rok po tym przyjechał Eddie. Jego też polubiłam i staliśmy się jedną wielką rodziną. Cały czas dbaliśmy o siebie i sobie pomagaliśmy. Aż nagle pojawił się nowy chłopak, Braddy. Zauroczył mnie, ale na tym koniec. Jednak on chciał czegoś więcej. Wymyślił sobie, że czyta w myślach i że wyczytał w moich, że kocham Jeroma. To po części była prawda, ale ja go kochałam jak brata. On nie chciał słuchać moich wyjaśnień i powiedział, że i tak będę jego (zaczął się jej trząść głos). Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale potem (łzy zaczęły jej płynąć po policzkach)
Z: Jeśli nie chcesz nie kończ - powiedział troskliwie.
J: Nie no spoko, dam radę.
Z: (przyciągnął ją do siebie i przytulił)
J: Pe-ew..wnego d...nia (wzięła głęboki oddech) Pewnego dnia zabrał mnie gdzieś. Powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Zgodziłam się z nim pojechać, bo co takiego może mi zrobić, pomyślałam sobie. Pomyliłam się. Dojechaliśmy do jakieś rudery w lesie. Chciałam wracać, ale siłą mnie tam zaciągnął. Przywiązał mnie do jakiegoś drewnianego słupa i zaczął mnie gwałcić. To tak strasznie bolało. Gdy już myślałam, że skończył, on wziął kamerę, włączył ją, ustawił w moim kierunku i zaczął nagrywać. Wziął jakieś kółko z ząbkami do buzi i zaczął gryźć moje piersi... Boże... przepraszam nie dam rady (rozpłakała się i wtuliła w niego)
Z: Spokojnie. Przy mnie jesteś bezpieczna.
J: On też tak mówił.
Z: Ej nie porównuj mnie do niego. Ledwie mnie znasz.
J; Dobrze (ziewnęła)
Z: Chcesz się już położyć?
J: Tak.
Z: Dobra to idziemy spać (położył się na swoje łóżko i zgasił lampkę)
J: Jak nie chcesz, to nie musisz.
Z: Spoko.
Po kilkunastu minutach
J: Zack?
Z: Tak, Joy?
J: Przyjdziesz do mnie? Nie chcę sama spać.
Z: Oczywiście (położył się koło niej i razem zasnęli wtuleni w siebie)





Tunele
A: Ciekawe czy żyją. Martwię się o nich.
N: Spokojnie dadzą radę.
A: Skąd ty to możesz wiedzieć??
N: Po prostu wiem.



11/09/2013

Scenariusz cz. 66

Scenariusz cz. 66


E: Ale my się znaliśmy...ile? Miesiąc? A ja ci się oświadczyłem!
P: Przepraszam (łza jej spłynęła)
E: Teraz to przeprosiny możesz sobie w dup* wsadzić (odwrócił się i odszedł)

Pokój Joy i Zack'a
Z: Proszę możesz mówić (usiadł na łóżku)
J: Nie będę ci o niczym mówiła (położyła się na łóżku)
Z: Joy nie denerwuj mnie...
J: Bo co? Zrobisz mi to co Ninie?
Z: Byłem młody i nie wypominaj mi tego jasne? (warknął)
J: Teraz będziesz mi groził?
Z: Nie. Chcę cię po prostu poznać.
J: A po co ci to?
Z: Dla zabawy wiesz - powiedział z sarkazmem.
J: Więc ci nie powiem.
Z: To był sarkazm.
J: A ja myślałam, że ironia (powiedziała i uśmiechnęła się do niego)
Z: No widzisz, jednak nie jesteś taka nudna.
J: A czy ja kiedykolwiek byłam nudna?
Z: No nie wiem nie znałem cię kiedyś.
J: A no tak zapomniałam, że jesteś nowy :)
Z: Nie zbaczaj z tematu. Miałaś mi powiedzieć o co chodzi z tym Braddym?
J: Eh. A skąd ty o nim wiesz?
Z: Lubisz ciasteczka?
J: Ej, nie zbaczaj z tematu.
Z: Zawrzyjmy układ: Ty mi opowiesz o Braddym to ja ci powiem, skąd go znam ok?
J: Zgoda

Tunele - Patricia i Eddie
P: Eddie poczekaj na mnie!
E: Zostaw mnie.
P: Ok, powiem ci czemu byłam taka oschła.
E: Dzięki za troskę, ale łaski nie potrzebuję.
P: Eddie!
E: No dobra mów (odwrócił się)
P: Ja... bo ja....
E: Wiedziałem, że mi nie powiesz.
P: Bo ja cię zdradziłam.


Sorry, że taki krótki, ale siostra mnie poganiała, a cały dzień miałam zajęty :) Jutro też dodam część scenariusza, ale tym razem dłuższą. Do zoba buziaczki :*

11/05/2013

65

Scenariusz cz. 65


T: No dobra (wyszła)
Z: (wstał z krzesła, wyciągnął z kosza ten list i przeczytał go) Masz przerąbane kolego.
J: (wchodzi do kuchni) Zapomnia... (zatrzymuje się w pół kroku) Co ty robisz?
Z: (odwraca się i chowa list) Co? Ja? Nic takiego, a czego potrzebujesz?
J: Co tam masz za plecami?
Z: To tylko kartka z pamiętnika.
J: Przestań kłamać, przecież widziałam.
Z: (westchnął i podał jej kartkę)
J: (bierze ją i czyta) Dlaczego to czytasz?
Z: (podchodzi do niej, jednak ona się cofa) Dlaczego mi nie powiedziałaś?
J: A co mam się chwalić, że zostałam zgwałcona?
T: (wchodzi) Co powiedziałaś?
J: Y... że ta kartka powinna zostać...spalona.
T: Przede mną nie musisz udawać. Skoro chcesz mu powiedzieć to śmiało, ale może lepiej jak pójdziecie w zaciszne miejsce (wyszła)
Z; Joy musimy pogadać.
J: Nie mamy o czym (wychodzi)
Z; (łapie ją za rękę i patrzy w oczy) Ależ owszem mamy.

Tunele
N: (płacze) Jak ona mogła tam wskoczyć??
A: (też płacze) No właśnie...
F; Ej dziewczyny weźcie się w garść. Trzeba sprawdzić, czy żyją (podchodzi do krawędzi)
N: Fabian uważaj!
F: Spokojnie. Patricio!? Eddie?!

U Pat i Eddiego
F: Patricio!? Eddie!?
P: Martwią się o nas.
E: Raczej o ciebie.
P: Czemu jesteś taki oschły?
E: Powinnaś wiedzieć.
P: Ale nie wiem. Proszę powiedz.
E: Naprawdę chcesz wiedzieć?
P: Tak.
E: Dobra (przechadza się w tą i z powrotem i staje przed nią) Wkurza mnie to, że najpierw jesteśmy razem, kochamy się, mówisz mi, że chcesz być ze mną do końca życia, a teraz mówisz, że mnie nie chcesz. Czuję się jak naiwniak. Najpierw mnie zwodziłaś i uwodziłaś, aby potem złamać serce, tak?? Pewnie myślisz: Głupi Eddie dał się nabrać. A ja myślałem, że masz uczucia. Za pierwszym razem ci nie uwierzyłem w tę historię, i gdzieś w głębi duszy nadal nie wierzę, że mogłaś mnie tak zranić, ale chcę zapomnieć o tym co było. Więc gdybyś mogła nie odzywaj się do mnie jeśli to nie jest konieczne (odwrócił się)
P: Ale Eddie..
E: I ty miałaś czelność płakać, gdy to niby się założyłem z Jeromem.
P: Zdradziłeś mnie...
E: Ale my się znaliśmy...ile? Miesiąc? A ja ci się oświadczyłem!
P: Przepraszam (łza jej spłynęła)
E: Teraz to przeprosiny możesz sobie w dup* wsadzić (odwrócił się i odszedł)

Wiem, że trochę krótki, ale musiałam zrobić rysunek. Do jutra :) Życzę  miłych snów *-*

11/04/2013

Eeeee..

HEJKA!
Bardzo chcialabym Was przeprosić za tak długą nieobecność. Sami wiecie, jak to jest; nauka, nudy i brak weny. No nic czas powrócić. Spodziewajcie się nowego scenariusza jutro i pojutrze. Znudził mi się ten blog, ale jestem już przy końcu i nie warto go usuwać. Do zoba!
Kaczuszkartin :*

10/01/2013

Scenariusz cz. 64

Scenariusz cz.64

Hejka! Brak weny na razie, a ten rozdział i tak już i tak jest naciągany. Chciałabym polecić wam bloga mojej przyjaciółki. Dopiero zaczyna, ale jest naprawdę ciekawe. Blog o One Direction: http://forever-on-ever-young8.blogspot.com/



P: Eddie lepiej nie podchodź.
E: Nic mi się nie stanie.
Nagle ziemia się osuwa i Eddie spada w przepaść. Patricia nie mogąc na to patrzeć wskakuje tuż za nim.
N: Patricio nie!!!
P: (spada i spada, ale nie widać końca; nagle traci przytomność)
E: (wstaje z ziemi i słyszy, że coś na niego leci; w ostatnim momencie łapie Patricię) Pat?? Pysiek?
P: (powoli budzi się) Eddie??
E: Pat? Jak dobrze, że nic ci nie jest. Co ci do głowy strzeliło!?
P: Nie mogłam ci pozwolić zginąć.
E: Jak widzisz żyję - powiedział oschle i puścił ją.
P: Eddie...
E: Musimy znaleźć jakieś wyjście (odszedł)

Rano - śniadanie, Dom Anubisa
Z: (wchodzi do salonu) Dzień dobry.
J: Cześć - chrypie.
T: Co chcecie na śniadanie?
J i Z: Tosty.
T: Już się robi.
Dzwonek do drzwi
T: Pójdę otworzyć (wychodzi i przynosi listy) Jeden do Niny, jeden do Fabiana, jeden do mnie i jeden do.. o! Joy.
J: Tak? (podnosi głowę)
T: List do ciebie (podaje jej)
J: Dziwne (bierze list i czyta)

Moja droga Joy
         Jak się mieszka z nowym chłopakiem?? Mam nadzieję, że przypadł ci do gustu. Bardzo lubię jak się wkurzasz. Bardzo słodko wtedy wyglądasz. Nie zastanawiałaś się czasem, co się ze mną stało?? Gdzie tak nagle zniknąłem? Otóż ja cały czas tu byłem. Obserwowałem cię. Wiem, że chcesz to przeżyć jeszcze raz. Zapewnię ci rozrywkę ;)

                                                                Twój Braddy ♥
J: (w czasie czytania coraz bardziej się napinała)
Z: Joy, co to za list?
J: Co? - podskoczyła przestraszona.
Z: Nic ci nie jest?
J: Nie. (zgniotła kartkę i wyrzuciła ją do kosza) Ja może już pójdę. Nie jestem głodna (wyszła)
Z: Trudy mogłabyś sprawdzić kto dzwonił?
T: Nic nie słyszałam.
Z: Ale ja tak. Pójdziesz sprawdzić?
T: No dobra (wyszła)
Z: (wstał z krzesła, wyciągnął z kosza ten list i przeczytał go) Masz przerąbane kolego.

9/16/2013

Cz. 63

Scenariusz cz. 63


Ja: To jak masz na imię? - zapytałem. Naprawdę myślałem, że ten gościu jest szurnięty. On tylko uśmiechnął się chytrze i powiedział:
On: Braddy - i zniknął mi z oczu

Z: Dlaczego akurat Joy?
J: (weszła do pokoju) Co Joy?
Z: Nic, nic.
J: O co ci chodzi?
Z: Opowiesz mi coś o sobie?
J: A po co?
Z: Chciałbym cię lepiej poznać.
J: Okej - powiedziała z wahaniem - urodziłam się 7 lipca, jestem jedynaczką, do tej szkoły chodzę od 6 lat, moja mama nie żyje, a mój tato w ogóle się mną nie interesuje. Kiedyś chodziłam z Fabianem (tak jakby), ale Nina mi go zabrała. Byłam strasznie wkurzona na nią i starałam się jej uprzykrzyć życie, ale teraz jest dla mnie jedyną rodziną. Kocham ją jak siostrę.
Z: I tylko tyle??
J: No a co chciałbyś jeszcze wiedzieć??
Z: Na przykład..... (udaje, że się zastanawia) Czy miałaś jakieś straszne przeżycia??
J: Czy ty mnie słuchasz? Przed chwilą ci powiedziałam, że moja mam nie żyje, a mój tato się w ogóle mną nie interesuje. Według ciebie to nie było straszne przeżycie??
Z: Nie to miałem na myśli.
J: A wiesz co ja myślę?? Że robisz ze mnie kretynkę tylko dlatego, że nie poleciałam na twój "niby" urok i gadkę (zabrała swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła)
Z: Jak zwykle musiałeś wszystko schrzanić Zack.

Tunele - na zewnątrz zapadł zmierzch
A: Nino, jesteś pewna, że idziemy w dobrym kierunku??
W: (spojrzeli na nią jak na wariatkę)
A: No co?
P: Amber, tu jest tylko jeden kierunek: przed siebie.
A: Wiedziałam.
E: (idzie jakiś przybity)
A: (podchodzi do Pat) Coś ty mu powiedziała??
P: Nie twoje sprawa - warknęła na nią.
A: Ok, już się nie odzywam (podniosła ręce w geście obrony)
F: Ej, wy też to widzicie??
Al: Ale co??
F: To światło....
Al: Jakie światło?/ (pochylił się)
F: Tamto (wskazał palcem, po czym klepnął Alfiego w głowę)
Al: Ej!
N: Fabian!
F: No co? Brakuje mi rozrywki.
N: Jak chcesz mogę ci ją zapewnić.
F: Oh kotku. Nie podniecaj mnie bo nie będę mógł się powstrzymać.
N: O to mi chodzi.
A: Ej chyba jesteśmy (doszli nad przepaść)
E: I co teraz robimy (podszedł nad krawędź)
P: Eddie lepiej nie podchodź.
E: Nic mi się nie stanie.
Nagle ziemia się osuwa i Eddie spada w przepaść. Patricia nie mogąc na to patrzeć wskakuje tuż za nim.N: Patricio nie!!!



Przepraszam Was, że tak długo nie pisałam. Po prostu brak weny i chęci. W szkole na razie jest luz i troszeczkę się rozleniwiłam przez wakacje i jeszcze mi nie przeszło. Ale następny scenariusz dodam jutro albo (prędzej) we środę, bo chcę jak najszybciej zakończyć tego bloga i zacząć pisać tak na poważnie. Proszę napiszcie mi czy czytalibyście mojego nowego bloga. Mi wystarczy, że chodź jedna osoba powie, że przynajmniej zajrzy to już będę pisać nawet dla tej jednej osoby. Bo dla mnie nie są ważne komentarze, ale czytelnicy. Życzę miłego roku szkolnego!! :*
Kaczuszkamartin

9/04/2013

Cz. 62

Scenariusz cz. 62


Z: Coś się stało?
T: Nic takiego. to co idziemy?
Z: Pewnie.

Tunel - południe
A: Długo jeszcze? Idziemy tak z sześć godzin.
N: Amber nie marudź.
Al: I tak jestem z ciebie dumny, że aż tyle przeszłaś bez marudzenia.
P: Alfie ma rację. I przy okazji trochę schudniesz. Powinnaś się cieszyć.
A: Uważasz, że jestem gruba!?
Al: Jesteś idealna kotku.
A: Oo... słodki jesteś.
E: Patricio możemy pogadać?
P: Tak (zostali trochę z tyłu)
E: Dlaczego się tak zachowujesz?
P: Niby jak?
E: Jesteś dla mnie oziębła i oschła, jakbyś nigdy nic do mnie nie czuła.
P: Eddie zostawmy to w spokoju (wyprzedziła go)
E: (szarpnął ją za rękę i przycisnął do ściany) Nie.
P: Możesz powtórzyć?
E: Powiedziałem NIE. Dopóki mi nie powiesz o co ci chodzi, nie puszczę cię. Znam cię i wiem, że nie jestem ci obojętny, więc dlaczego się tak zachowujesz?
P: Nic o mnie nie wiesz - syknęła na niego i szarpnęła się.
E: (popatrzył w jej oczy) tylko jeden pocałunek i jak później powiesz, że mnie nie kochasz nie będę ci już zawracał głowy.
P: Nie zgadzam się.
E: (naparł na nią swoimi ustami i zaczął namiętnie całować) Już nie pamiętasz jak się kochaliśmy? - wyszeptał między pocałunkami.
P: (próbowała się odsunąć, ale Eddie jeszcze mocniej ją złapał)
E: (jeździł rękoma po jej ciele, aż w końcu włożył ręce pod jej bluzkę; teraz dotykał jej nagich pleców, które wywoływały u niego dreszcze)
P: (w końcu się od niego oderwała, kiedy naruszył jej prywatność)
E: Teraz mi powiedz, że mnie nie kochasz.
P: Nie kocham cię - powiedziała błądząc wzrokiem po ścianach tunelu)
E: Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz.
P: (Uniosła głowę i spojrzała mu prosto w te jego cudowne oczęta) Nie kocham cię.
E: ( z wrażenia aż się cofnął) Możesz powtórzyć?
P: Nie kocham cię - powiedziała i odeszła.
E: (po chwili poszedł za nią).

Kolacja - Dom Anubisa
T: Joy chodź już!
J: Schodzę!
T: Jak Zack zapoznałeś się z pokojem?
Z: Jeszcze nie miałem okazji.
T: to co ty robiłeś cały dzień?
Z: Miałem pewne sprawy do załatwienia.
J: (weszła do pomieszczenia) Ciekawe jakie.
T: Joy.
J: No co?
Z: (popatrzył się na nią jakoś tak dziwnie) Co na obiad?
J: Jest już kolacja.
Z: A no tak. Już nie ogarniam.
T: Dzisiaj są naleśniki.
Z: Super!
J: (po długim czasie ciszy Joy pyta) To gdzie byłeś?
Z: Yy co? - pyta z roztargniony.
J: Gdzie byłeś?
Z: Ze starym kolegą.
J: Można wiedzieć jakim?
Z: Nie za bardzo.
T: Joy daj chłopakowi spokój.
Z: To z kim ja mam teraz mieszkać?
J: (westchnęła) chyba ze mną.
Z: Co? Tak dziewczyna z chłopakiem?
J: No przecież jak chłopak nie wyglądam.
Z: A chodził do was jakiś Braddy?
J; (zrobiła się nerwowa) Tak , a czemu pytasz?
Z; Bo przyjechałem na jego miejsce. Z kim on mieszkał?
J; Ze mną. Dlatego teraz ty ze mną śpisz.
Z: (cały zesztywniał) Ja może już pójdę do pokoju (wstał od stołu)
J: Nie!
Z: (zatrzymał się w pół kroku) czemu?
T: No właśnie?
J; Trudy... jego rzeczy - wysyczała przez zęby.
T: Idź Zack.
Z: Ok. Dobranoc (wyszedł)
T: Już wszystko wyniosłam w południe kiedy was nie było.
J; Dzięki Trudy (przytuliła ją)

Pokój Joy i Zacka
Z: Położył się na łóżku i przypomniał sobie dzisiejszą sytuację:
    Szedłem na umówione spotkanie, ale gdy dotarłem Go jeszcze nie było. Minęło 5 minut, 10, 15. Powoli zaczynałem się niecierpliwić. W końcu dostrzegłem go na dróżce. Gdy tylko doszedł warknąłem na niego. Zaczęliśmy rozmowę:
On: Sorry, że musiałeś czekać. Coś mi wypadło.
Ja: Ok spoko. To czym się chciałeś pochwalić?
On; gdzie teraz mieszkasz?
Ja: W internacie, w Domu Anubisa.
On: Też tam kiedyś mieszkałem.
Ja: Po co mi to mówisz?
On: Bo to ma coś wspólnego z tym domem. Poznałem tam pewną dziewczynę.
Ja: Po yo mnie nękasz przez dwa lata, żeby mi o tym mówić, a ja nawet nie znam twojego imienia?
On: dzisiaj się dowiesz, ale najpierw ci o czymś opowiem - i opowiedział mi jak to poznał niezłą dupę. Chciał ją poderwać, ale jako jedyna dziewczyna, którą się zainteresował, nie uległa mu. wkurzył się na maksa i tak ją zgwałcił, że zapamięta to do końca swojego życia. Powiedział też, że bił ją przy tym batem. Jarał się tym, że tamta krzyczała i piszczała. Pomagał mu jakiś Jin - a gdy chciałem to powtórzyć, przerwał mi ten ch** Jerome. Ale ja jej nie odpuszczę, muszę jeszcze choćby raz ją dotknąć, choć raz przelecieć.
Ja: To jak masz na imię? - zapytałem. Naprawdę myślałem, że ten gościu jest szurnięty. On tylko uśmiechnął się chytrze i powiedział:
On: Braddy - i zniknął mi z oczu.

8/30/2013

Cz. 61

Scenariusz cz. 61

E: To otwórz oczy.
P: Ale ty jeste..... (zaniemówiła). Co to jest?
E: Chciałem ci zrobić niespodziankę.
P: O (rozpłakała się) A ja myślałam, że zapomniałeś.
E: Nigdy skarbie (przytulił ją)
P: Dziękuję - wyszeptała.
E: A mam coś jeszcze - powiedział grzebiąc w kieszeniach.
F: Ja to mam.
E: To daj.
F: (wyciąga coś z kieszeni)
E: Patricio, wyjdziesz za mnie?
P: Nie, nie mogę.
E: Jak to?
W: (są zdziwieni)
P: Po prostu nie mogę.
E: Stało się coś? Zrobiłem coś nie tak?
P: Nie to ja coś zrobiłam i dlatego nie mogę za ciebie wyjść. Najlepiej będzie jak zrobimy sobie przerwę.
E: Ale...
P: Nie chcę cię oszukiwać.
Zapadła cisza, a po chwili ziemia znowu zaczęła się trząść. Drzwi się otworzyły, a Głos powiedział: "Brawo kochani zaliczyliście trzeci test. To dzięki wam Patricio i Eddie. Teraz radzę wam się zastanowić nad waszym zachowaniem zanim pójdziecie dalej, bo możecie popełnić błąd. Powodzenia."
A; Brawo Patricio!
P: Tak brawo - mruknęła.

Obiad w Domu Anubisa
J: (leży na stole)
T: (wchodzi) Co tak leżysz?
J: Nudy...
T: Oj nie marudź. Jak chcesz możesz mi pomóc zrobić obiad.
J: Ciekawe zajęcie.
T: Możemy przy tym pośpiewać.
J: Już lepiej.

Zabrały się za robienie jedzenia. Śpiewały przy tym: The game Alyssa Reid, As long as you love me Justin BieberInna Inndia itd. Po skończonym posiłku zaczęły tańczyć Disco polo. W tym czasie w progu salonu stanął Zack - nowy uczeń i z Uśmiechem przyglądał się ich wygłupom. Nagle Joy zaczęła śpiewać Little Mix DNA na cały głos. Dziewczyny świetnie się bawiły nie zauważając gościa. Po pewnym czasie Joy z Trudy zmęczone padły na kanapę. Dopiero wtedy Zack wszedł do pomieszczenia.

Z: Dzień dobry.
T: Przepraszam? (szybko wstała z kanapy)
Z: Nie, nie niech pani siedzi. Jestem Zack.
T: (usiadła) Jestem Trudy nowa opiekunka.
Z: Tylko ty tu mieszkasz?
J: Nie jest jeszcze fabian, Patricia, Amber, Nina, Al - chłopak jej przerwał?
Z: Nina?
J: Nina Martin. Znasz ją?
Z: Tak.
J: ona mówiła, że ją przerażasz.
Z; Wiem i chciałbym ją przeprosić.
J: Na razie jej nie ma.
Z: Trudy jest coś do jedzenia?
T: Następny żarłok.
Z: Czemu następny?
T: Alfie i Eddie też się obżerają.
Z: Fajnie wiedzieć. mam konkurencję.
J: To ja już może pójdę.
T: Gdzie idziesz?
J: Muszę się przewietrzyć.
T: A nie oprowadzisz Zacka?
Z: Właśnie ślicznotko.
J: nie mam na to ochoty (skierowała się do drzwi)
T: Joy on wcale...
J: Tego pewna nie jestem (wyszła)
Z: Coś się stało?
T: Nic takiego. to co idziemy?
Z: Pewnie.

Wiem, że długo nie dodawałam scenariuszy, ale nie mam weny. Niedługo kończę tego bloga i chciałabym się zapytać, czy gdybym założyła nowego, tym razem z opowiadaniami, czytalibyście go? Proszę, żebyście byli szczerzy. Pozdrowionka :*

8/22/2013

Scenariusz cz. 60

Scenariusz cz. 60


F: (podchodzi do niej i kładzie się obok niej)
N: (wtula się w chłopaka i czuje, że jest bezpieczna)

Dom Anubisa - kolacja
J: (wchodzi) Hej Trudy (macha jej)
T: Hej skarbie. Jak się czujesz?
J: Dobrze, a dlaczego miałabym się czuć źle??
T: Zostałaś sama w domu, więc pomyślałam sobie, że..
J: To źle pomyślałaś -powiedziała ostro.
T: Przepraszam, ja tylko
J: Nie, to ja przepraszam.
T: Co się dzieje?
J: (przez chwilę patrzy na nią, a później się do niej przytula) Czuję się taka samotna. Jeszcze na dodatek Jerome wyjechał, a tylko on i Mara umieli mnie pocieszyć.
T: Jutro ma podobno być ten nowy.
J: A gdzie on będzie spał?
T: (zmieszała się) No z tobą.
J: Ale przecież....Aha. Dobra nie ma sprawy.
T: Trzeba tylko zabrać stamtąd ostatnie rzeczy Braddy; ego i będzie mógł się wprowadzić.
J: Dobrze. Co na kolację?
T: Twoje ulubione danie (uśmiechnęła się)
J: Spaghetti!!!!!!!!!!!!

Tunele - następny dzień
N: (budzi wszystkich)
A: Jeszcze trochę.
N: Amber wstawaj, bo nie zdążysz na swój wyjazd.
A: No dobra, niech ci będzie (powoli się zebrali i poszli dalej)

F: Patricio co ty taka smętna?
P: A co? Nic.
F: Przecież widzę.
P: (popatrzyła na tył głowy Eddie; go) Nic się nie dzieje (doszli do drzwi)
A: (ogląda dokładnie drzwi) I jak mamy je otworzyć skoro tu nie ma nawet dziurki od klucza!?
Al: Pamiętacie, co mówił tamten głos? Że mamy przejść 4 próby, ale dwie już zaliczyliśmy.
N: A ta trzecia próba to jaka była?
F: Chyba lojalność.
N: Tak masz rację - wykrzyknęła.
A: To o co chodzi?
S: (popatrzyła na nią jak na głupka)
A: Moja wina, że nie wiem co to znaczy być lojalnym?
Al: Szczerze, nawet ja to wiem.
A: Alfie!!!
S: (usiadła pod ścianą)
P: (zamknęła oczy i zaczęła płakać)
E: Pysiek co się stało?
P: Od kiedy mówisz na mnie pysiek?
E: A tak sobie.
P: A przy okazji nic się nie stało (znów zamknęła oczy)
E: (wstał i przygotował piknik) Pat otwórz oczy
P: Nie chce mi się.
E: Pysiek....
P: Nie nazywaj mnie tak - warknęła.
E: To otwórz oczy.
P: Ale ty jeste..... (zaniemówiła).

8/18/2013

"Jesteś moją siostrą! Nie możesz mnie zostawić!"

 Hejka! Już wróciłam z obozu, więc znowu zacznę dodawać scenariusze. Oto Scenariusz 59:

 Scenariusz cz. 59


M: Zack...jaki?
A: Zack Winter.
N: (zemdlała)
F: Nino, obudź się!
N: Co się stało??
A: Znasz tego Zack' a?
N: Tak chodził ze mną do szkoły.
A: Ale dlaczego zemdlałaś?
N: On jest taki strasznie bogaty i wszystkich w szkole poniżał. Jak ktoś z nim zadarł to musiał się wyprowadzać, bo on krzywdził jego bliskich.
F: Stało się coś jeszcze prawda?
N: (popatrzyła mu prosto w oczy) To przez niego wyjechałam.
A: co mu zrobiłaś, że musiałaś się aż na drugi koniec świata przenosić?
N: Ja..byłam nowa i niechcący wylałam na niego swoje picie i go potem nie przeprosiłam.
A: Tylko tyle?
N: Nie. Powiedziałam jeszcze, żeby się tak nie bunduczył, bo mu żyłka pęknie. Od tamtej pory miałam z nim na pieńku i postanowiłam się wyprowadzić, żeby babcia była bezpieczna.
M: Chcielibyśmy wam z Jerome' em coś ogłosić.
T: Co tam dzieciaczki?
Je: Wyprowadzamy się.
T: Co? Czemu?
M: Chcemy zobaczyć czy damy radę wytrzymać w jednym mieszkaniu sami bez kłótni. Dziś wieczorem mamy samolot.
A: A gdzie lecicie?
M: Do Afryki.
P: To jeszcze zdążymy się pożegnać.
Je: Tak właściwie już jedziemy, bo nasze lotnisko jest kawał drogi stąd.
N: No to pa. Będzie nam was brakowało.
M: Pa (uściskali się i odjechali)
N: To zostało nas siedmioro.
Al: My też się zastanawialiśmy nad wyjazdem.
N: Nie! Nie pozwolę na to!
A: Nino...
N: A co z Sibuną?
A: Dacie sobie radę.
N: (zaczęła płakać) Jesteś moją siostrą! Nie możesz mnie zostawić!
A: Nino skarbie nie zostawiam cię. Zawsze jak będziesz tego potrzebować odwiedzę cię. A poza tym: Mamy urządzić razem wielkie wesele pamiętasz?
N: Tak.
A: Wszystko będzie ok.
N: (uśmiechnęła się słabo)
P: A kiedy wyjeżdżacie?
A: Za tydzień. Więc dzisiaj możemy zejść do piwnicy.
N: A jak to się przedłuży?
A: Możemy przełożyć.
N: Ok to musimy zabrać jedzenie, coś do spania i wymyślić jakąś wymówkę.
Al: Załatwione.
N: A Joy?
A: Pytałam się jej. Powiedziała, że zostanie.
N: No to w drogę.

Po 4 godzinach
P: Może się zatrzymamy na jakiś nocleg?
E: Dobry pomysł. I tak dzisiaj nigdzie już nie dojdziemy.
N: (widzi, że wszyscy padają z nóg) Jak chcecie. Nie będę was do niczego zmuszać, ale ostrzegam, że Fabian chrapie!
F: Ej!
N: No co mówię prawdę.
S: (zaczyna się śmiać)
P: Zaryzykujemy (poszli spać)
Sen Niny:
N: (stoi sama pod teatrem i czeka na taxówkę; nagle ktoś do niej podchodzi od tyłu)
Z(ack): Myślałaś, że mi uciekniesz? - szepnął jej do ucha.
N: (zaczyna się trząść) Zostaw mnie w spokoju.
Z: Trzeba było nie zaczynać.
N: (odwraca się do niego) Dobrze, rób ze mną co chcesz, ale zostaw moją babcię w spokoju.
Z: Nie jestem taki głupi. Wiem jak sprawić ci najgorszy ból i strach.
N: A niby jak - powiedziała z kpiną.
Z: Odwróć się - odparł i rozpłynął się w powietrzu,
.
F: (budzi się i widzi, że Nina płacze przez sen i jest cała roztrzęsiona)
N: Fabian - szepcze.
F: (podchodzi do niej i kładzie się obok niej)
N: (wtula się w chłopaka i czuje, że jest bezpieczna)







8/07/2013

"Może Joy wreszcie znajdzie chłopaka"

Scenariusz cz. 58


F: (patrzy na Ninę) To jak?
N: (uśmiecha się) Idziemy. (weszli trzymając się za ręce)
P: (chwilę się waha) Zaczekajcie! Idziemy z wami.
E: Tak. Przepraszamy, że straciliśmy wiarę w Sibunę.
N: (uśmiechnęła się) Nic się nie stało. Chodźmy.
Tunel ciągnął się w nieskończoność. Sibuna szła przed siebie bez ustanku już ponad 2 godziny.
A: (jęczy) Ile jeszcze? Nogi mnie zaczynają boleć.
P: Nie przesadzaj.
A: (patrzy na nią wrogo) To, że ciebie nie boli nie - Nina jej przerywa.
N: Patrzcie! To są dwa tunele. Który wybieramy: na prawo czy na lewo?
P, A i F: Na prawo.
Al i E: Na lewo.
N: Ja też bym poszła na lewo.
P: No to mamy problem.
F: Ja idę tam, gdzie Nina.
N: Nie, teraz to ja pójdę za tobą. Ty mnie nie zostawiłeś (uśmiechnęła się do niego)
Al: (westchnął) Ja też pójdę za Amber na koniec świata.
F: Patricio, sama zostałaś przy prawym tunelu.
P: Ja wierzę, że tam musimy iść.
E: Ja idę z tobą. Nie zostawię cię samej.
W: (popatrzyli na siebie)
N: Jesteście naszymi przyjaciółmi, więc idziemy z wami.
P: Czyli na prawo.
Nagle ziemia znowu zaczęła się trząść i z dwóch tuneli powstał jeden. Ten sam głos powiedział: "Znowu się wam udało. To był test na przyjaźń. Teraz macie zaliczone dwa testy, ale dwa jeszcze zostały. Idziecie dalej? "
N: A jeśli zawrócimy i chcielibyśmy wrócić tu później?
"Możecie tu wrócić, ale wtedy droga do następnego tunelu będzie dwa razy dłuższa niż teraz.
A: Zaryzykujemy.
"W takim razie, do zobaczenia"
F: Wracamy.

Kolacja
T: (wnosi jedzenie)
N: Trudy może ci pomóc?
T: Nie dzięki gwiazdko. Nie przemęczaj się.
N: Pomogę ci.
T: No dobrze chodź.
A: (wbiega uradowana) Ma przyjechać nowy chłopak!!!!!
Je: Znowu??? - jęczy.
A: Wiecie jaki przystojny??
Al: Skąd wiesz przecież nawet go nie widziałaś.
A: Jest zdjęcie, idioto.
T: Amber!
A: No dobra przepraszam.
T: Nic się nie stało.
Al: Może wreszcie Joy znajdzie chłopaka.
J: (wybiega z salonu)
N: Coś ty zrobił?
A: słyszałam, że to straszny zbir. Podobno ze wszystkich szkół go wyrzucono, bo znęcał się nad młodszymi.
Je: Podoba mi się.
A: Lepiej z nim nie zadzierać. Nie chciał tu przyjeżdżać i teraz jest na wszystkich cięty.
P: Jak się nazywa?
A: Zack.
N: (zesztywniała)
M: Zack...jaki?
A: Zack Winter.
N: (zemdlała)

8/05/2013

"Kocham cię Nino i nigdy, przenigdy nie waż się mnie tak straszyć..."

Scenariusz cz. 57


Al: Słyszałem, że Joy ma ślady od bata na plecach.
P: Co za cham!
A: Tak wiem. Na szczęście nie ma go teraz z Joy. Jerome z nią jest.
P: Wiem, za chwilę ją tu przywiezie.
A: Nino, co wyszło na badaniach?
N: Jestem zdrowa, tylko mam kilka siniaków.
P: To dobrze.
Al: Jestem głodny chodźmy coś zjeść.
A: Ok, skarbie (Pat, Amber i Alfie wyszli)
F i N: (milczą)
N: Dobra Fabian słuchaj...
F: Nie! To ty posłuchaj. Wiesz jak ja się czułem kiedy on mi powiedział, że jesteś niezłą laską. Wiesz jak to jest być zdradzonym przez najlepszego przyjaciela? Traktowałem go jak brata a on mi zrobił takie świństwo. To było gorsze, niż wszystko co mnie do tej pory spotkało. A potem ty się na mnie wściekłaś. I wiesz co? Już nigdy nie mam zamiaru tego czuć: tego lęku przed utratą ciebie i dziecka, tego gniewu, że ktoś ci coś zrobił, ale przede wszystkim tej nienawiści i wściekłości za to, że te wszystkie uczucia spowodowała najdroższa mi osoba. Kocham cię Nino i nigdy, przenigdy nie waż się mnie tak straszyć i poniżać.
N: ......Fabian, ja..
F: Nic nie mów. Tylko chodź tu do mnie (wyciągnął ręce)
N: (wpadła w jego ramiona) Kocham cię.

Minęły dwa miesiące, a nasi bohaterowie wiedli w miarę spokojne życie. Fabian dbał o Ninę (chyba aż za bardzo), Patricia zbliżyła się do Eddie' go i wtajemniczyła go w sprawy Sibuny, Mara i Jerome pogodzili się i starają się o dziecko, Joy wciąż jest sama lecz nie brakuje jej rozrywek. Sibuna niestety powoli zaczyna tracić w wiarę, że coś znajdą w tym tunelu (to ślepy zaułek) i rozpada się. Jednak pewnego dnia w tunelu coś się dzieje:

N, F, P, E, A i Al: (stoją przed ścianą kończącą tunel)
P: Może pójdziemy już na górę? Tylko marnujemy czas.
A: Właśnie - jęczy - nogi mnie już bolą.
N: Jeszcze nie.
E: Oni mają rację. fabian idziemy?
P, A, Al i E: (oddalili się)
Al: Wybieraj.
F: (patrzy to na Ninę, to na resztę Sibuny)
P: Fabian chodź.
F: Nino..
N: Spoko Fabian. Wiem, że to trudna decyzja wybierać między dziewczyną i przyjaciółmi, dlatego ułatwię ci to. Chcę sama rozwiązać tę zagadkę.
F: Ale...
N: Żadnego ale. Idź
F: (poszedł za przyjaciółmi)
E: Przynajmniej jeden fajny przyjaciel.
F: (idzie, idzie i się zawrócił) Nino poczekaj!
A: Fabian?
F: (patrzy na nich) Ona jest dla mnie najważniejsza i nie zostawię jej samej do końca życia. (podbiegł do Niny i ją przytulił)
N: Dzięki Fabes.
Nagle ziemia zaczęła się trząść i ściana zaczęła się walić.
P: Co się dzieje?!
W ciszy, która zapadła, rozległ się głos: Zdaliście test moi drodzy, ale to nie jest wasze jedyne zadanie. Dalej sprawdzana będzie wasz miłość, przyjaźń, lojalność i szczerość. Tylko najlepsi wyjdą stamtąd żywi. Idziecie na własne ryzyko.
F: (patrzy na Ninę) To jak?
N: (uśmiecha się) Idziemy. (weszli trzymając się za ręce)



Od razu przepraszam za jakieś błędy językowe. Mam dzisiaj pustkę w głowie i kilka razy coś może być nie tak. Jak coś znajdziecie piszcie. Pozdrawiam :)
 

Cz. 56 :P

Scenariusz cz. 56


J: Maro...
M: Jerome idziemy (wyszli)
Je: Tak? Słucham ciebie.
M: Czy ty coś czujesz do Joy?
Je: Tak, czuję coś do niej, ale...
M: To wszystko jasne.
Je: Ale wiem na 100%, że to nie jest miłość. Zależy mi na niej, bo wydaje się taka krucha i bezbronna, ale to z tobą chcę być.
M: Jesteś pewien? Bo ona mi mówiła, że cię kocha.
Je: Jestem pewien i jestem pewien tego, że ona nie powiedziała ci całej prawdy.
M: To chodźmy się przekonać. (znowu weszli do pokoju Joy)
(zapada niezręczna cisza, którą przerywa Jerome)
Je: Mara chce się dowiedzieć co do mnie czujesz. (wypalił)
J: (popatrzyła najpierw na Jerome' a, a potem na Marę) Ok.
M: Jerome (syknęła)
J: Nie spoko Maro, ale przecież ci powiedziałam, co do niego czuję.
M: Widzisz Jerome! Ona chce z tobą być.
J: Co!? Nie! Ja nie o tym mówiłam!
Je: A widzisz.
M: To o czym?
J: Kocham go, ale jak brata. Źle mnie zrozumiałaś.
M: Naprawdę?
J: Tak.
M: Ok, to teraz ją wykąp i nasmaruj Jerome.
Je: Ale...
M: Skoro mówicie, że to tylko miłość braterska, to ja wam wierzę.
J: Dzięki Maro.

Szpital
A, P, Al i F: (wchodzą do Niny)
A: Heja Nino! Mamy trop!
N: Jaki trop?
P: Byliśmy dzisiaj w piwnicy tak jak pisało na tamtej zagadce i znaleźliśmy tunel.
N: Byliście tam beze mnie?
P: Tak, niestety.
N: I co jest w tym tunelu?
A: Nie wiemy, nie starczyło nam czasu, żeby tam wejść.
N: Przecież teraz mamy mnóstwo czasu.
Al: Ko...
A: (patrzy na niego groźnie)
Al: Usłyszeliśmy jakieś hałasy i uciekliśmy.
N: A co się stało?
P: Braddy uciekł z domu.
N: Czemu?
A: Jerome go zbił, bo się dowiedział, że Braddy zgwałcił Joy.
N: K-kiedy byłam w tamtym budynku, słyszałam krzyki innej dziewczyny. Myślałam, że chcą mnie nastraszyć.
P: A widziałaś coś?
N: Tak, ale to jest straszne.
A: (wzięła ją za rękę) Opowiedz)
N: Jin pokazał mi film, na którym ktoś gwałcił dziewczynę końcówką bata.
P: Oh God.
N: Chłopak wydawał się znajomy, ale nie przyszedł mi nawet do głowy Braddy.
A: A widziałaś dziewczynę?
N: Nie była odwrócona plecami, a ON ją potem bił.
Al: Słyszałem, że Joy ma ślady od bata na plecach.
P: Co za cham!
                                                                                                                                                                        


Ostatnio Łucja Rak mi powiedziała, że moje scenariusze są trochę krótkie i się z nią zgadzam. Postaram się pisać dłuższe. Dzisiaj wieczorem dodam jeszcze jeden, żebyście mieli co czytać. 
P.S. Wyjeżdżam na obóz 8 sierpnia, ale postaram się dodać kilka scenariuszy:)

8/03/2013

Scenariusz cz. 55

Scenariusz cz. 55

M: Ok i weź jakąś maść na te plecy.
Je: Ok (wyszedł)
M: Joy obudź się.
J: Mara? Co ty tu robisz?
M: Co ci się stało?
J: To ty już wiesz?
M: Tak, Jerome mi powiedział.
J: A skąd on wie?
M: Od Braddy' ego.
J: (jęknęła) Ale nic mu nie jest?
M: On cię zgwałcił, a ty mu jeszcze współczujesz?
J: Nie! Nie chodzi mi o niego! Co z Jerome' m?!
M: Z Jerome' m?
J: No tak. Nic mu się nie stało?
M: Nie...- odpowiedziała z wahaniem.
J: Uf (odetchnęła z ulgą) To dobrze.
M: Zależy ci na nim, prawda?
J: Co?! Nie! No co ty.
M: Joy...
J: No dobra, tak, podoba mi się, ale...
M: Tylko podoba?
J: Tak.
M: ......
J: (westchnęła) Ok, ok - kocham go.
M: Wiedziałam.
J: Ale nie chcę, żebyś przez to się z nim rozstała.
M: Nie bój się o mnie. 
Je: (wchodzi) Twoja woda, Joy.
M: Jerome, mogę cię o coś prosić?
Je: Pewnie kotku.
M: Wykąpiesz i nasmarujesz tą maścią Joy, a potem zawieziesz ją do szpitala.
J i Je: Co!?
M: A teraz możemy pogadać?
J: Maro...
M: Jerome idziemy (wyszli)

Cz. 54

Scenariusz cz. 54


Br: A założysz się?
J: Braddy nie!!!!!!!! (rzuciła się do przodu)
Br: (zamachnął się ręką)
J: (uderzyła w ścianę pod wpływem jego ręki)
Je: Co ty robisz?
Br: Nie wiedziałeś, że mam taką moc w rękach? Widzisz Joy nie tylko ty masz tajemnice.
J: (krzyknęła)
Je: Zostaw ją!
Br: (zamknął drzwi swoja mocą i pchnął Jerome' a na ścianę) Wiesz Jerome myślałem, że jesteś mądrzejszy.
Je: (warknął na niego)
Br: (podszedł do Joy i pogłaskał ją po policzku) Nie chcesz się jeszcze raz zabawić?
Je: Joy o czym on mówi?.....Joy?
Br: Aż zemdlała ze szczęścia.
Je: Coś ty jej zrobił?
Br: Joy się nie pochwaliła? Oj nieładnie (walnął ją w brzuch) Kiedy się dowiedziałem, że Joy zakochała się w zajętym chłopaku to byłem wściekły. Ona należy tylko do mnie.
Je: Nieprawda, ona należy do mnie.
Br: Jerome się zakochał co?
Je: Chyba śnisz, ja mam dziewczynę.
Br: Jeśli ci na niej nie zależ to nie będziesz miał nic przeciwko jak trochę się z nią zabawię. (powiedział i zaczął ściągać Joy majtki)
Je: (wściekł się i rzucił się na niego)
Br: Jak ty to zrobiłeś?!
Je: Nie tylko ty coś potrafisz - powiedział i zaczął go bić - A teraz spadaj najszybciej jak możesz (popchnął go w stronę drzwi)
Br: Idę do klubu nara (wyszedł)
Je: (podszedł do Joy i podciągnął jej majtki) Joy słyszysz mnie?
J:....
Je: (przeniósł ją na łóżko)
J: (jęknęła)
Je: Co ci jest? Joy? Co on ci zrobił? (dotknął jej pleców)
J: (znowu jęknęła)
Je: (ściągnął jej koszulkę)
M: (weszła) Jerome?
Je: (odwrócił się) Cześć Maro nie idź tylko mi pomóż ok?
M: W czym? W rozbieraniu mojej najlepszej przyjaciółki?
Je: On ją skrzywdził!
M: Co? Kto? (podeszła do niego)
Je: Patrz - powiedział i odwrócił Joy na brzuch.
M: O Boże! Kto jej to zrobił?
Je: Braddy. Wydaje mi się, że bił ją batem, a potem ją zgwałcił. (przewrócił ją na plecy) Ale to nie wszystko (odsłonił jej piersi) patrz na te siniaki. Co on jej musiał robić?
M: Trzeba ją zawieść do szpitala.
Je: Najpierw trzeba ją obudzić.
M: Przyniosę wody.
Je: Nie zostań. Ja to zrobię, a ty spróbuj ją ocucić.
M: Ok i weź jakąś maść na te plecy.
Je: Ok (wyszedł)

8/02/2013

Część 53

Scenariusz cz. 53


P: Eddie?
E: (pocałował ją) 
P: To było... WOW!
E: Oj wiem. Zawsze tak działam na kobiety.
P: Yhym. I zawsze jesteś tak skromny (rozczochrała mu włosy)
E: Ej! Jeśli nigdy nie miałaś chłopaka, a się odsunęłaś gdy chciałem cię pocałować to jakim cudem się ze mną kochałaś?
P: Byłam pijana.
E: A te wszystkie następne...
P: To było ich więcej?
E: Co?
P: Eeee nic.
E: Pat o co chodzi?
P: Chodzi o to, że...
E: (dzwoni mu telefon) To ty
P: Tak naprawdę...jestem Piper. (wyciąga do niego rękę)
E: (upuszcza telefon)
Pi(per): No co? Nie mów nic Patrici. Rodzina chciała cię sprawdzić, a jak ona się o tym dowie to już po mnie.
E: Okej...ale zdałem prawda?
Pi: No wiesz pocałowałeś mnie.
E: Ej! Jesteście identyczne!
Pi: Proszę nie mów Pat.
E: O nie nie, powiem jej, że kogoś pocałowałem.
Pi: Nie! Proszę..
E: Okej, nie powiem jej, że to byłaś ty, a teraz wracaj do domu.
Pi: Dzięki, za 10 minut mam samolot.
E: Pa.
Pi: (odbiegła)
E: No to się porobiło.

Pokój Braddy' ego i Joy
Br: (zamknął drzwi)
J: Czego chciałeś?
Br: Nie bądź taka wredna. I tak teraz jesteś moja.
J: Tak na pewno.
Br: Nie wierzysz mi? (pchnął ją na łózko)
J: Ej, co ty robisz?!
Br: Powiedziałem: zawsze dostaję to, co chcę a teraz mam ochotę na ciebie. (zaczął szarpać jej ubranie)
J: Zostaw mnie!.....Pomocy!!!!! Pomocy!!!!
Br: (uderzył ją) Zamknij się i tak nikt cię nie usłyszy.
J: (zaczęła się szamotać) Puść mnie - wydyszała.
Je: (wchodzi trzaskając drzwiami) Zostaw ją.
Br: (zszedł z niej) Bo co mi zrobisz?
J: Jerome, nie.. (wstała)
Je: Naprawdę dasz się tak traktować?
J: On ma moją kotkę. Nie chcę, żeby coś jej się stało.
Je: I dlatego pozwolisz się tak traktować?
J: Wcale tego nie chcę! Dla mnie ważniejsza jest ta kotka!
Je: Czemu?
J: Bo to jedyna pamiątka po mojej mamie - odpowiedziała szeptem i odwróciła wzrok.
Br: No właśnie, a teraz wyjdź stąd.
Je: Nie będziesz mi rozkazywał.
Br: A założysz się?
J: Braddy nie!!!!!!!! (rzuciła się do przodu)

8/01/2013

Next 52! Teraz więcej Peddie.

Scenariusz cz. 52


N: Wszędzie bylebyś mnie zostawił samą.
F: (ze smutkiem w oczach) Ok. (wyszedł)
N: (szeptem) Czemu ty mnie tak bardzo kochasz? (rozpłakała się)

J: (wchodzi do kuchni i widzi Jeroma i Braddy' ego) Heja chłopaki!
Je: (spojrzał na nią) Cześć - powiedział kwaśno
Br: Cześć ślicznotko.
J: Nie mów tak na mnie!
Br: Oj przestań! Nie bądź taka (klepnął ją w tyłek)
J: (z niedowierzaniem) Braddy!
Je: (patrzy na nich dziwnie)
Br: Ok, ok sorry. Mam w pokoju dla ciebie prezent. Chodź to ci go dam.
J: Nie dzięki nie chcę.
Br: Oj chodź (szarpnął ją) Nic ci nie zrobię.
J: Zostaw mnie - syknęła.
Br: (warknął na nią)
Je: (obserwuje ich)
J: Co ci się stało? Jeszcze wczoraj byłeś inny.
Br: Chyba nie chcesz, żeby twojemu zwierzakowi się coś stało? - powiedział tak, żeby tylko ona to usłyszała.
J: (popatrzyła na niego z wściekłością i wyszła)
Br: (do Jerome' a) Ucz się od mistrza (wyszedł)

Randka Patrici i Eddiego
P: To co chciałeś mi pokazać?
E: Jak bardzo cię kocham.
P: A...
E: Powiedziałem coś nie tak?
P: Nie nic tylko...
E: O co chodzi?
P: Nigdy nie miałam chłopaka i nie wiem co ci odpowiedzieć.
E: A co ty do mnie czujesz?
P: Traktuję cię dużo poważniej niż większość chłopaków, i wiem, że jeśli się długo nie widzimy to za tobą tęsknię.
E: Cieszę się.
P: A skąd ty wiesz, że mnie kochasz? Przecież miałeś tak dużo dziewczyn.
E: Wiem, że za każdym razem jak cię widzę moje srece przyspiesza i wiem, że nie mogę bez ciebie żyć.
P: Teraz to ja się cieszę. (uśmiechnęła się)
E: (chce ją pocałować)
P: (odsuwa się) Jeszcze jedno.
E: Co? - pyta zniecierpliwiony
P: Chcę ci coś powiedzieć.....Myślę, że cię kocham.
E: (zaskoczony milczy)
P: Eddie?
E: (pocałował ją) 

Cz. 51

Scenariusz cz. 51


A: Bo, matołku, ona zna całe życie swojego narzeczonego.
Al: Aha..
(zapada niezręczna cisza, aż nagle Fabian wbiega cały zakrwawiony)
N: (z przerażeniem w oczach) Fabian?
J: Boże co ci się stało?!
P: Dajcie mu usiąść!
F: No więc, gdy Nina mi powiedziała, że to Jin jej to zrobił, to na początku jej nie uwierzyłem. Ale potem zacząłem mieć wątpliwości. Pojechałem do niego i zapytałem go o to. Okazało się, że on to zrobił, bo jak byliśmy mali przez przypadek zrzuciłem jego dziewczynę z barierki. Ona mu powiedziała, że ja ją pocałowałem a jak ona chciała się odsunąć to poleciała w tył. Dlatego mu to wytłumaczyłem. Jednak on powiedział, że nawet gdyby to się wtedy nie zdarzyło to i tak by to zrobił Ninie, bo cytuję "Fajna z niej dupcia i mam ochotę ją przelecieć". No i....rzuciłem się na niego.
A: Brawo Fabian tak trzymać! (klepnęła go w plecy)
F: (skrzywił się) Au.
N: Fabian, będziemy musieli pogadać.F: Ok, ale jak wyzdrowiejesz.
J: Ja już idę, muszę...coś tam zrobić. (wyszła)
Al: Amber pamiętasz?
A: O czym?
Al: Mieliśmy iść dzisiaj na randkę niespodziankę.
A: O! Muszę się przygotować! (wybiegła)
Al: Ja to mam szczęście. (wyszedł)
N: Patricio, przynajmniej ty zostałaś.
P: Nie martw nic mnie stąd dzisiaj nie wyciągnie (w myślach: oprócz Eddie' go)
N: Mam nadzieję.
P: (dzwoni jej telefon) Halo?....Tak?....No pewnie!...Zaraz będę.
N: I ty też?
P: Sorry, Eddie mnie zaprosił do kina.
N: Dobra idź.
P: Sorry jeszcze raz (wyszła)
N: Każdy mnie opuszcza.
F: A ja?
N: Nieważne.
F: Jesteś na mnie zła.
N: Po prostu zostaw mnie dzisiaj samą.
F: Pójdę do doktora.
N: Wszędzie bylebyś mnie zostawił samą.
F: (ze smutkiem w oczach) Ok. (wyszedł)
N: (szeptem) Czemu ty mnie tak bardzo kochasz? (rozpłakała się)

7/29/2013

Nareszcie 50 scenariusz! Yey :P

Scenariusz cz. 50


F: Właśnie dlatego musi za to zapłacić. Powiesz mi jak się nazywa?
N: To Jin.
F: Ale tak na serio, kto ci to zrobił?
N: (z bólem w głosie) Nie wierzysz mi.
F: Ale dlaczego miałby to robić, co? Dla zabawy?
N: Nie chcę z tobą rozmawiać. wyjdź.
F: Nino zrozum...
N: Wyjdź!
F: Później porozmawiamy. (wyszedł)
A: Co się stało? Czemu Nina tak krzyczała?
F: Niech ona wam powie. (odwrócił się i wyszedł)
A: Chodźmy (weszli do Niny)
P: Nino co się stało?
N: Pokłóciłam się z Fabianem.
A: To wiemy, ale dlaczego kazałaś nam wyjść?
N: No bo..
J: (przerywa jej) Jeśli nie chcesz mówić to nie mów.
N: Nie, jest ok (opowiada im całą historię)
J: O kurczaczek
P: Jak się teraz czujesz?
N: Dobrze.
Al: Jedno pytanie: Kim do cholery jest ten Jin?!
A: No właśnie. Nino?
P.M: Też muszę się dowiedzieć. Za takie coś grozi więzienie.
P: Od razu więzienie. Pewnie tylko dostanie jakąś karę pieniężną czy coś.
N: To jest najlepszy przyjaciel Fabiana. A raczej był. Przed jego przyjazdem do Domu Anubisa, coś między nimi zaczęło się psuć. Spotkaliśmy się we trójkę kilka razy i naprawdę go polubiłam, ale naprawdę nie wiedziałam, że on jest do czegoś takiego zdolny. Mam szczęście, że odebrał ten telefon, bo nie wiem jak to by się skończyło.
P: To dlatego Fabian tak szybko stąd wybiegł.
N: Tak. On powiedział, że to niemożliwe i że ten jego przyjaciel nie mógł tego zrobić.
J: A gdzie on poszedł?
N: Nie mam pojęcia.
A: Co ty mu zrobiłaś?
N: Nic. Myślę jednak, że Fabian zrobił coś lub powiedział co jego bardzo zraniło.
Al: A co to ma wspólnego z tobą?
A: Ja już wiem. Jeśli Fabian opowiadał temu kolesiowi, jak bardzo zależy mu na Ninie i o tym, że się jej oświadczył, to ten koleś miał doskonały pomysł na zemstę. Gdyby Ninie się coś stało albo gdyby została skrzywdzona, to Fabian byłby załamany i o to mu chodziło.
N: Tylko że Fabian nic mu nie zrobił.
Al: Skąd to wiesz?
A: Bo, matołku, ona zna całe życie swojego narzeczonego.
Al: Aha..
(zapada niezręczna cisza, aż nagle Fabian wbiega cały zakrwawiony)

7/26/2013

Heja - hej!!

HEJKA! Postanowiłam, że dodam zdjęcia z Braddy' m i Jinem, bo resztę bohaterów moich scenariuszy znacie. Nie wiem czy jutro dodam jakiś scenariusz, bo jadę do cioci, ale się postaram. Miłych snów....:)


Jin


Braddy

 

 


Część. 49

Scenariusz cz.49

A: Mogę zostać?
F: Amber idź.
A: Ok (wychodzi) 
F: Nino?
N: .....
D: Pani Nino wszystko w porządku?
N: Chyba tak.
D: Jeśli nie chcesz nie musisz o tym mówić.
N: Nie...na szczęście nic się nie stało.
F: A co się  miało stać?
N: To było straszne. (łzy zaczęły jej lecieć po policzkach)
F: Nino..(wziął ją za rękę) Doktor ma rację, jak nie chcesz to nie mów.
N: Nie, ok. Wtedy po tym jak ten facet przeczytał testament, to poszłam się przejść. Na nic nie zwracałam uwagi, tylko szłam przed siebie, a jak w końcu oprzytomniałam to znalazłam się przed jakimś klubem. Chciałam stamtąd jak najszybciej odejść, ale zobaczyłam mojego starego znajomego i on mnie zaprosił na drinka. Odmówiłam mu, bo przecież nie wiedziałam czy na pewno jestem w ciąży, więc zaproponował mi kawę. Poszliśmy do jakiejś kawiarni. Wyszłam na chwilę do ubikacji, i wydaje mi się, że musiał mi coś dosypać, bo jak się napiłam tej kawy to zaczęło mi się kręcić w głowie. Powinnam wtedy wyjść....(wzięła głęboki wdech) ale nie miałam nawet siły, żeby ustać na nogach. A on mi zaproponował, że mnie odwiezie do domu Anubisa. A zamiast tego zabrał mnie do jakiegoś magazynu, przywiązał do jakiejś drewnianej machiny i zaczął mnie bić.
F: (zacisnął dłonie w pięści)
N: To bolało, a jak krzyczałam, żeby przestał to on się jeszcze śmiał. Zaczęłam się szarpać i jakoś udało mi się rozwiązać, kiedy on wyszedł porozmawiać przez telefon. Wybiegłam z tego domu, aż dotarłam do ulicy i jakiś facet zabrał mnie z pobocza. Zapytał co się stało, ale jak zobaczył tego kolesia jak wybiega za mną to ruszył z piskiem opon. Kupił mi jakieś ubrania i maść i zawiózł mnie do siebie, żebym się doprowadziła do porządku. Potem podwiózł mnie do domu Anubisa i pomógł dojść na strych. Zasnęłam wtedy, a po jakiejś godzinie przyszedłeś po mnie, bo mieliśmy iść do ginekologa. No i znalazłam się w szpitalu.
F: (pogłaskał ją po policzku)
N: A właściwie jak się tu znalazłam?
F: Przed prywatnym gabinetem doktora nagle upadłaś i straciłaś przytomność. Wtedy przywieźliśmy cię tutaj.
N: I co mi się stało doktorze?
D: Wydaje mi się, że to przez to, że ten chłopak cię bił. Gdyby twój chłopak tak szybko nie zareagował na pewno straciłabyś dziecko.
N: O Boże..!
D: Ale na szczęście z dzieckiem wszystko w porządku i prawidłowo się rozwija.
F: Czy mógłby nas pan zostawić samych? I niech nikt tu nie wchodzi, ja ich zawołam.
D: Dobrze, ale jeszcze jedno. Będę musiał cię zbadać Nino, czy nie masz jakiś wewnętrznych lub zewnętrznych obrażeń. A teraz odpoczywaj (wyszedł)
F: Nino muszę wiedzieć jeszcze jedną rzecz.
N: Tak?
F: Jak się nazywał ten chłopak?
N: ....
F: Nino?
N: To straszne ja mu naprawdę zaufałam (rozpłakała się)..., a on mnie skrzywdził.
F: Właśnie dlatego musi za to zapłacić. Powiesz mi jak się nazywa?
N: To Jin.

7/24/2013

Cz. 48

Scenariusz cz. 48


F: Ale ona przecież nie bierze.
D: Skoro nikt z was nic nie wie trzeba będzie zapytać się Niny.
A: To chodźmy do niej.
D: Niestety panna Martin na razie śpi. Dajmy jej odpocząć.
P: Ok chodźmy do domu.
F: Ja zostanę.
J: Zostanę z tobą, a wy idźcie.
P: Chodź Amber.
A: Tato?
P.M: Jeśli chcecie mogę was zabrać na lody.
A: O tej godzinie?
P: Mi pasuje (wyszli)
F: Czemu mi nie powiedziała, że bierze narkotyki?
J: Ja w to nie wierzę i ty też nie powinieneś.
F: Nie zauważyłem, żeby miała rozszerzone źrenice, a przecież spędzam z nią  najwięcej czasu.
J: No właśnie. Nie martw się.

Następny dzień
F: (śpi na korytarzu)
P, A, Al i P.M: (przychodzą do Niny)
A: Fabian, pobudka.
F: Co się stało? Coś z Niną? (zerwał się na nogi)
P.M: Nie, spokojnie młodzieńcze. Pielęgniarka nas powiadomiła, że doktor jest u Niny i ze można już z nią rozmawiać.
F: A gdzie Joy?
A: Nie wiem.
P: Chodźmy.

J: (siedzi przy łóżku Niny)
F: Joy! Czemu mnie nie obudziłaś?
J: Spałeś tak słodko, a poza tym Nina mówiła, że nie spałeś ostatnio za dobrze.
F: Nina (uśmiechnął się i usiadł na łóżku Niny)
N: Cześć.
D: Nino, mam do ciebie jedno pytanie.
N: Tak?
D: Czy brałaś jakieś narkotyki wczoraj wieczorem?
N: (patrzy na niego z niedowierzaniem) Pan...tak na serio?
D: Tak.
N: (odwraca wzrok) Nic nie brałam.
D: Nino... ja muszę wiedzieć, bo przez to prawie zginęło twoje dziecko.
N: Czyli jednak jestem w ciąży?
D: Tak, jesteś.
F: Nino powiedz doktorowi co się stało.
N: Nic się nie stało.
F: Nino...
N: Ale w pokoju zostajesz tylko ty i doktor.
A: Ale..
D: Wyjdźcie proszę.
P: Ok (wychodzi z Joy, Alfie' em i panem Milingtonem)
A: Mogę zostać?
F: Amber idź.
A: Ok (wychodzi) 

Może dodam jeszcze jeden dzisiaj, ale nie wiem czy zdążę go napisać, bo mam robotę. Buziaki.
                                                                   kaczuszkamartin:)

Takie tam...

Scenariusz cz.47


D(oktor): Proszę się odsunąc. (zmierzył jej puls) Pani Nino! (zaczał klepać ją po twarzy) Pani Nino słyszy mnie pani?
N: (krzyknęła rozdzierająco i straciła przytomność)
D: Jedziemy do szpitala.

Szpital
P, A i J: (wbiegają do poczekalni)
P: Co jej się stało?
F: Nie wiem. Zabrali ją na operacje i próbują uratować dziecko.
J: Aż tak źle?
A: Co się stało, jak czekaliście na swoją kolej?
F: Nie wiem to się stało tak nagle. W pewnym momencie złapała się za brzuch i upadła. Wbiegłem wtedy do gabinetu i wyciągnąłem stamtąd  doktora. A potem przyjechaliśmy tutaj.
P: I ten doktor ci nie powiedział co się tak naprawdę stało?
F: Nie, bo nie było na to czasu.
A: ile już trwa ta operacja?
F: Ze 4 godziny.
A: A nie wiesz ile jeszcze będziemy czekać?
F: Skąd ja mam to wiedzieć?
A: No nie wiem.
P.M: (wchodzi) Gdzie jest Nina?
A: Tato? Co ty tu robisz?
P.M: Nina miała do mnie przyjść po wizycie u ginekologa, ale się nie pojawiła. Po 2 godzinach czekania zadzwoniłem do Trudy i się dowiedziałem, że były jakieś problemy. Przyjechałem najszybciej jak się da.
A: 2 godziny to dla ciebie szybko?
P.M: Musiałem jeszcze porozmawiać z klientem.
A: Aha.

Po 3 godzinach czekania
D: (wychodzi)
W: (podbiegają do niego)
F: I co panie doktorze?
D: Operacja się udała. Panna Nina i jej dziecko są już bezpieczne.
P.M: A co się tak właściwie stało?
D: Wystąpiły jakieś komplikacje. Właśnie miałem się zapytać czy Nina jest na coś chora?
P.M: Nic mi o tym nie wiadomo, a co?
D: W jej krwi wykryto jakieś leki, ale nie jestem pewien czy to nie są narkotyki.
F: Narkotyki!?
P: Ale jest możliwe, że to są jakieś leki?
D: Jest taka możliwość, lecz większe jest prawdopodobieństwo, że to są narkotyki.
F: Ale ona przecież nie bierze.
D: Skoro nikt z was nic nie wie trzeba będzie zapytać się Niny.

7/19/2013

Częsc 46

Scenariusz cz. 46


Fa: Dobrze, zaczynajmy. (odczytuje)
                                    
                 TESTAMENT
    Ja, Victor Rodenmaar Junior dnia 12 października 2012 roku, w razie mojej śmierci Dom Anubisa przekazuję moim dwóm siostrzenicom, a mianowicie: Ninie Martin i Amber Millington.
Dla Trudy, mojej najlepszej przyjaciółki, zostawiłem list w moim sejfie (moje siostrzenice znają szyfr). Proszę również, aby została ona nową prawowitą opiekunką mieszkańców Domu Anubisa, a także proszę by była dla nich taka, jak do tej pory. Wpłaciłem na jej konto bankowe pieniądze, żeby rozbudować dom, ponieważ niektórzy mieszkańcy Domu Anubisa są przy nadziei.
                                                       
                                            Victor Rodenmaar Junior

T: (rozpłakała się) Będę o was dbać dzieciaki.
M: My o ciebie też.
N: Trudy mogę już pójść na górę?
T: Oczywiście złotko.
N: (wybiegła)
P.M: Pójdę z nią pogadać.
A: Mogę iść z tobą?
P.M: Nie, zostań. (wyszedł)

Strych
N: (siedzi na łóżku i płacze)
P.M: (wchodzi) Córciu....
N: (przytula się do niego) Niby straciłam mamę, od kilku lat patrzę jak babcia słabnie, a to i tak tak strasznie boli.
P.M: Wiem (zaczął ją głaskać po plecach) W końcu wszystko się ułoży.
N: Słyszałeś, że Amber jednak nie jest w ciąży?
P.M: Tak, a ty?
N: Nie wiem. Mam o 18 wizytę
P.M: To powinnaś się zbierać.
N: ok. Jak zejdziesz do salonu, powiedz Fabianowi, żeby tu przyszedł .
P.M: Jak się czegoś dowiesz przyjdź do mnie do hotelu i mi powiedz, bo nie wiem czy dawać pieniądze na pokoik.
N: Dobrze. idź już.
P.M: Pa (wyszedł)

U doktora
F: Ale sprawdziłaś czy ten lekarz jest wiarygodny?
N: Tak. Boję się trochę.
F: nic się nie stanie.
N: Mam nadzieję, że..(nie dokończyła, bo złapał ją straszny skurcz w brzuchu)
F: Nino co ci jest?
N: Nie... wie..m (zaczyna płakać) to.... b-boli...aaaa!!!!!!
F: Idę po pomoc
N: Nie!
F: (wpadł do gabinetu)
N: ( upadła na podłogę i zwija się z bólu) Fabian!!!!!! (powoli traci przytomność)
F: (wybiegł z lekarzem) Nina!!!
D(oktor): Proszę się odsunąć. (zmierzył jej puls) Pani Nino! (zaczął klepać ją po twarzy) Pani Nino słyszy mnie pani?
N: (krzyknęła rozdzierająco i straciła przytomność)
D: Jedziemy do szpitala.

7/18/2013

Pytanko

Zastanawialiście się kiedyś gdzie i kiedy śpi Victor?

Nigdy nie widziałam pokoju Victora. Czy on nie ma swojego łózka ani nic? Bo przecież ani w jego gabinecie ani w piwnicy nie ma żadnego łóżka. Vera miała pokój na strychu, w jednym odcinku jest tak, że Trudy wychodzi do holu w pidżamie, więc się domyślam, że jakiś tam pokój ma. Jeśli wiecie coś na ten temat powiedzcie mi, bo będę się nad tym cały czas głowić. Dzięki.

Yay :*

Scenariusz cz.45


Br: Tak samo jak wiem, że masz magiczne moce: Telekineza i czytanie w myślach.
J: (przeraziła się) Skąd to wiesz?
Br: Ja mam to samo.
J: Jak to to samo? O czym ty mówisz?
Br: Ja nie kłamałem mówiąc, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
J: Ale ja nie chcę z tobą być!
Br: Dlaczego!?
J: Przecież wiesz kto mi się podoba, prawda?
Br: On ci się nie podoba. Ty go kochasz.
J: Ok, ok tylko nikomu nie mów, ok?
Br: Spoko.
J: A teraz muszę iść (wyszła)

Po pogrzebie- salon
W: (siedzą w ciszy)
N: Trudy dowiedziałaś się dlaczego Victor umarł?
T: Tak. Jednak to nie była śmierć naturalna.
W: (spojrzeli na nią)
A: A co się z nim stało?
T: Chyba ktoś mu podał jakąś truciznę,
N: Ale kto?
T: Nie wiem, ale to nie było nic z jego napojów z dołu. Policja przeszukała całą piwnicę i wzięła wszystkie fiolki do laboratorium. Żadnej Victor nie pił.
( W salonie zapadła cisza)
P: Może zrobić komuś herbatkę?
T: Ja poproszę.
W(ujek) F(abiana): Ja też bym prosił
P(an M(illington): A czy można prosić kawę w filiżance?
P: Rozpuszczalną czy prawdziwą?
P. M.: Prawdziwą.
P: Dobrze. Nino pomożesz mi?
N: Jasne (poszły do kuchni)
P: Jak myślisz kto go mógł zabić?
N: Nie wiem.
P: Zebranie sibuny na strychu?
N: Nie dzisiaj. (wzięła tacę z kawą i herbatami) Weź ciastka.
P i N: (weszły do salonu)
Fa(cet): (wchodzi) Przepraszam. Czy mógłbym przeczytać testament pana Rodenmaar' a Juniora?
T: Oczywiście. Proszę zaczynać.
A: (podnosi rękę) Przepraszam? Gdzie został znaleziony jego testament?
Fa: W jego gabinecie, chociaż trudno było się tam dostać bez klucza.
T: niech pan zaczyna.
Fa: Dobrze, zaczynajmy. 

7/16/2013

Scenariusz cz. 44

Scenariusz cz. 44


M: Czyli nie jestem w ciąży?
T; Niestety skarbie.
M: To nie fair! (wybiegła)
Je: Maro, zaczekaj! (wybiegła za nią)
T: Czemu wszystkie złe rzeczy dzieją się w tym samym momencie?
T: Nino będziesz musiała pójść po pogrzebie do ginekologa.
N: Tak masz rację. Amber pójdziesz ze mną?
A: eee ja eee
F; Ja pójdę.
N: Dzięki Fabes.
Br: Joy możemy pogadać.
N: (rzuciła Joy znaczące spojrzenie)
J: Chodźmy do pokoju (wyszli)
A: Chyba będziemy mieli nową parę. Nazwę ją ...Joddy
N: Naprawdę nie masz się czym zajmować? Trzeba upiec ciasto dla jutrzejszych gości.
A: Jakich gości?
N: Nieważne (wyszła)
A: O co jej chodziło?
P: Po pogrzebie Sweet, Trudy..
F: Mój wujek.
P: ...Fabiana wujek i ci, którzy przyjdą pewnie będą chcieli pogadać w ciszy.
A: Nie wiedziałam, że się tak robi.
P: To teraz już wiesz.

Pokój Joy i Braddy' ego
Br i J: (wchodzą)
J: O czym chciałeś gadać?
Br: Posłuchaj, (zaczął i wziął ją za ręce)
J: (wyrwała mu się)
Br: O co chodzi?
J: O nic. O czym chciałeś gadać?
Br: Zależy mi na tobie i chciałbym byś została moją dziewczyną.
J; Braddy, ja..
Br: Wiem co chcesz powiedzieć. Że nie jesteś jeszcze gotowa i że znamy się dopiero z miesiąc, ale ja naprawdę cię polubiłem.
J: Braddy to się nie uda.
Br: Czemu niby? Co podoba ci się ktoś inny? (spytał z sarkazmem)
J: Po pierwsze: lubię cię, ale tylko jako kolegę. Traktuję cię jak brata, którego zawsze chciałam mieć. A po drugie: nic ci do tego kto mi się podoba.
Br: Czyli jednak kogoś masz?
J: Nie! (jęknęła z frustracją w głosie) Jestem nadal singlem.
Br: Ale podoba ci się ktoś, mam rację?
J: A nawet jeśli to co ci do tego?
Br: Wiesz...każdy chłopak w tym domu ma dziewczynę oprócz mnie. Więc nic ci chyba z tego nie wyjdzie.
J: Kto powiedział, że ten chłopak jest z Domu Anubisa?
Br: Nikt, ale ja i tak wiem kto to.
J: Niby skąd?
Br: Tak samo jak wiem, że masz magiczne moce: Telekineza i czytanie w myślach.
J: (przeraziła się) Skąd to wiesz?
Br: Ja mam to samo.

Część 43

Scenariusz cz. 43


Kolacja - wszyscy siedzą przy stole
T: (wchodzi) Jutro nikt z Was nie idzie do szkoły.
P: Ok, a o której jest pogrzeb
T: O 13.
A: Nasz tato przyleci jutro z samego rana.
T: Dobrze, znajdzie się dla niego pokój.
A: Nie trzeba. On wynajął już pokój w hotelu niedaleko szkoły.
T: Ah. To dobrze.
(dzwoni telefon)
T: Ja odbiorę (wyszła)
N: Nasz tato przyjedzie?
A: Tak, bo przecież on i Victor byli rodziną, prawda?
N: W sumie racja.
Br: Sorry, że pytam, ale jak to możliwe, że jesteście siostrami skoro macie inne nazwiska, inną datę urodzin a chodzicie do tej samej klasy?
N: (patrzy na Amber) Może są jakieś złe informacje.
A: Ale wtedy nie mogłabyś być wybraną.
Br i E: O co wam chodzi?
M: Właśnie jaka wybrana?
A: nie pozwoliliście mi dokończyć (powiedziała z wyrzutem w głosie) Nina nie mogłaby zostać wybraną Fabiana.
M: Ale czemu?
A: Bo....Fabian by się zakochał we mnie. (uśmiechnęła się)
F: Jeszcze czego (mruknął)
T: (wchodzi) Gwiazdki mam złe wieści.
W: (spojrzeli na nią)
T: Dziewczyny gdzie byłyście u ginekologa?
N: U doktora Clifa.
T: Clif Parks, tak?
N: No tak.
A: Ja też.
M: Ja też
N: Ale o co chodzi?
T: No cóż, okazało się, że pan Parker jest oszustem.
A: (zbladła) Jak to?
T: Przedstawił lekarzom podrobione dokumenty po skończonych studiach.
M: I co w związku z tym?
T: On podrobił wasze wyniki. 
A: Czyli nie będę miała dzieci? (rozpłakała się)
T: Owszem. Mara i Amber nie jesteście w ciąży.
N: Zaraz. Mara i Amber? A co ze mną?
T: Nie wiem. Nie było twoich wyników w jego gabinecie. W ogóle nie było informacji, że zostałaś kiedykolwiek zbadana przez tego mężczyznę.
N: Ale jak to!? Byłam tam razem z Amber!
A; Tak to prawda.
T: Nie wiem o co chodzi.

Następne dwa dodam ok. godz. 20:30. Czekam na komcie:)

Może mi ktoś powiedzieć o co chodzi z tymi nominacjami? Będę naprawdę bardzo wdzięczna.

7/15/2013

42

Scenariusz cz.42


F: Ok (wyszli)
Br: No i zostałem sam.
E: (wchodzi) no nie całkiem.
Br: O! Cześć Eddie.
E: Hejka, widziałeś Pat?
Br: Wyszła już do szkoły.
E: Tak?
Br: Mówiła, że musi pomyśleć.
E: Ciekawe o czym (wyszedł)

F: Ok, to co z tymi mocami?
J: To telekineza
F: Jak to? Potrafisz ruszać przedmiotami za pomocą wzroku?
J: Tak i jeszcze umiem czytać w myślach.
N: A to ciekawe.
J: Pytałam się, bo Braddy też się urodził 7 lipca.
F: Nino może ty też coś umiesz.
N: Tak mamy dzisiaj sprawdzian z matmy (powiedziała z sarkazmem)
F: Oj Nino.
J: Ok Fabes możesz już nas zostawić same?
F: Ale...
N: Już!
F: Ok ok (odszedł)
N: No to co tam.
J: Bo wiesz chodzi o Braddy' ego.
N: Tak myślałam. Podoba ci się.
J: No właśnie nie.
N: jak to?
J: To prawda lubię go, ale nic więcej i nie wiem jak mu o tym powiedzieć.
N: Jeśli będziesz dla niego tak miła jak teraz to on może wyobrażać nie wiadomo co.
J: Ale to takie trudne do powiedzenia.
N: A pamiętasz to z Fabianem? On też nie mógł ci powiedzieć i gdyby nie Braddy to pewnie też byś nie wiedziała o jego uczuciach. Musisz z nim szczerze porozmawiać.
J: Pewnie masz rację.
N: Pewnie mam.



Przepraszam, że taki krótki. Jutro dodam dwa albo trzy. Czekam na komcie;)

7/13/2013

Next ;)

Scenariusz cz.41


J: Dzięki (powiedziała, zanim na dobre zapadła w sen)
Br: (położył ją na łóżku i przykrył kołdrą) Moja Księżniczka.

Śniadanie - jest tylko Sibuna
N: Nie wydaje wam się, że to trochę dziwne?
A: Ale co?
N: Ta śmierć Victora.
A: Czemu?
N: No bo czemu miał umrzeć akurat w wieku 99 lat.
F: to przypadek.
N: Wiesz, z tego co przeszłam przez ten czas w domu Anubisa, wnioskuję, że przypadki nie istnieją.
J: Mi się tez tak wydaje.
A: A to niby czemu?
J: Czy każdy urodzony 7 lipca jest ważny?
N: Co masz na myśli?
J: Ja...eee...ten...chyba odkryłam w sobie moce.
A, P, F: Że co?
J: No tak emmm'
Br: (wchodzi) Czemu przestaliście gadać?
P: Zastanówmy się hmmm bo wszedłeś?
Br: ok, ok (podnosi ręce w obronnym geście)
P: Idę do szkoły
N: Tak szybko?
P: muszę chwilę pomyśleć. (wyszła)
A: My tez z Alfiem już pójdziemy
Al: Ok (wyszli)
J: Nino możemy pogadać na osobności?
F: A ja nie mogę tego usłyszeć?
J: Możesz tylko część, ale potem sobie pójdziesz, ok?
F: Ok (wyszli)
Br: No i zostałem sam.

7/09/2013

Cz. 40

Scenariusz cz. 40


A: To może weź jedzenie do pokoju?
Al: Świetny pomysł (bierze jedzenie i wychodzą)
F: A ja spróbuję się jeszcze raz dodzwonić do Niny (wychodzi)
P: Eddie? pójdziesz ze mną do pokoju? Nie chcę być sama.
E: Pewnie kotku (wyszli)
Je: Trudy może ci coś pomóc?
T: (jest roztargniona) Co?
M: Chodź Trudy doprowadzisz się do ładu.
T: Ale..naczynia?
Je: Ja pozmywam.
T: Dobrze (poszła na górę)
M: (szeptem do Jeroma) Później w pokoju pogadamy (wyszła)
Je: Nie wierzę, że to robię.
J: Ja też już pójdę (wychodzi)
Br: Może ci pomóc?
Je: Ona bardziej jej potrzebuje.
Br: Ale Joy mnie nienawidzi.
Je: Teraz ma ważniejsze rzeczy na głowie, niż obrażanie się na ciebie.
Br: Ok, idę.

Godzina 19- pokój Patrici i Eddiego
E i P: (wchodzą)
E: To co robimy?
P: Nie wiem.
E: Pat?
P: Możemy pogadać?
E: Oczywiście. Ale chcesz tak stać? (pociąga ją na łóżko)
P: (opiera mu głowę na piersi) Zauważyłeś, że każdy w naszym domu: Nina i Fabian, Amber i Alfie, Jerome i Mara, oczekują dziecka?
E: Tak.
P: Tylko nam się nie udało za pierwszym razem.
E: A chcesz mieć dziecko?
P: (patrzy na niego) Może nie teraz, ale kiedyś tak.
E: Masz rację (obejmuje ją mocniej ramieniem) Kiedyś będziemy mieli dziecko. (zasypiają)

Godzina 19 - pokój Joy i Braddy'ego
J: (leży na łóżku)
Br; (wchodzi) Hej
J: Hej
Br: Czemu ty się tak przejmujesz? Przecież nawet nie byłaś z nim spokrewniona.
J: Nie wiem.
Br: Chciałbym cię przeprosić za to, że tak na ciebie wtedy naskoczyłem. Ale chciałbym się dowiedzieć, dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
J: Nie wiem.
Br; Ok (westchnął i usiadł obok niej na łóżku) Co cię gnębi.
J: (spojrzała na niego i zaczęła płakać) To jest po prostu straszne. to prawda nie byłam z nim spokrewniona, ale polubiłam go. Naprawdę polubiłam. A przecież nikt w domu go nie lubił oprócz Amber i Niny. W pewnym sensie uważałam go za wujka....
Br: (wyciągnął do niej rękę)
J: (rzuciła się w jego ramiona) Boże, brak mi go.
Br: Wiem o tym. (zaczął ją głaskać, aż w końcu Joy zasnęła)
J: Dzięki (powiedziała, zanim na dobre zapadła w sen)
Br: (położył ją na łóżku i przykrył kołdrą) Moja Księżniczka.

7/08/2013

Obiecany scenariusz ;)

Scenariusz cz. 39


Br: ok, ok. Podobałaś mi się Nino i chciałem, żebyś była zazdrosna, ale spodobała mi się Joy, a nawet gorzej. Kocham ją.
W: (zaniemówili)
T: (wbiegła) Victor nie żyje!
N: (zaczęła płakać)
T: Proszę, chodźcie ze mną (wybiegła)
W: (oprócz Niny wybiegli)
F: ( zawrócił) Nino chodź już.
N: (popatrzyła na niego) Dlaczego?
F: Oh, skarbie (objął ją ramieniem) Musimy się dowiedzieć jak zmarł, a niczego się nie dowiemy stojąc tutaj jak dwa słupy.
N: Ok chodźmy (wyszła z Fabianem)

Piwnica
N i F: (wchodzą)
T: (odwróciła się szybko) O! To tylko wy.
N: Co się mu stało?
T: Wydaje mi się, że to ze starości. On miał już 99 lat.
N: (wtuliła się w Fabiana)
A: A co się teraz stanie z naszym domem?
T: (jęczy) Nie wiem.
F: Dzwoniłaś na pogotowie?
T: Tak już jadą.
F: Trzeba będzie urządzić mu pogrzeb.
T: Ok. Tylko poczekajmy na lekarzy.
A: (zaczyna płakać)
Al: (przytula ją) Amber już dobrze.
A: Jak może być dobrze!? Mój wujek umarł! (wtula się w Alfiego)
Al: Już cicho....
P: Eddie? (zaczyna się trząść)
E: Tak? (patrzy na nią i wyciąga ręce)
P: (przytula się do niego)
Je: (staje za Marą i kładzie jej ręce na talii)
M: Boże, to straszne.
J: (stoi i patrzy na zwłoki Victora)
Br: (podchodzi do niej i łapie ją za rękę)
J: Dzięki.
T: (pada przy Victorze na kolana) Czemu mnie teraz zostawiasz? (wzięła go w ramiona)
F: Trudy zostaw go
T: (wpada w ramiona Fabiana) Ja go kochałam.
F: Wiem Trudy, wiem.
N: (wychodzi)
F: Nino gdzie idziesz?
N: Mu...muszę się przejść (wyszła)

Spacer Niny: Nina przechodzi koło szkoły, idzie do miasta, potem do parku. Tam siada pod drzewem i zaczyna jeszcze bardziej płakać. Gdy ktoś się ją pyta czemu płacze, ona nie odpowiada. W końcu kładzie się pod drzewem i zmęczona zasypia.

W tym samym czasie kolacja - wszyscy siedzą smętni, ale w jadalni nie ma Niny
T: A gdzie Nina?
F: Właśnie nie wiem. próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbiera.
T: Nie mówiła gdzie idzie?
F: Ostatni raz ją widziałem wtedy w piwnicy i zaczynam się martwić.
T: Amber może ty wiesz? Przecież się przyjaźnicie.
A: Nie wiem (spuszcza wzrok) Jestem zmęczona. Mogę iść spać?
T: Nie zjesz kolacji?
A: (podnosi błagalny wzrok) Proszę..
T: Dobrze idź już
A: (wychodzi)
Al: Pójdę z tobą Amber. Czekaj.
A: Nie. Najpierw się najedz, a potem przyjdź.
Al: Nie zostawię cię.
A: To może weź jedzenie do pokoju?
Al: Świetny pomysł (bierze jedzenie i wychodzą)
F: A ja spróbuję się jeszcze raz dodzwonić do Niny (wychodzi)

7/07/2013

Yay ;*

Jutro pojawi się najnowszy scenariusz. Mam tyle pomysłów, że aż nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła je Wam pokazać. Całusy  :*
                                                                              Kaczuszkamartin

5/31/2013

Moje opowiadanie



Nigdy nie zapomnę zdarzeń z minionego roku. Wszystko wydarzyło się w tak krótkim czasie, że nie sposób zapamiętać wszystkie szczegóły. Nie było to aż tak straszne, jak w wielu filmach, ale ja o mały włos nie padłem trupem. Moje śledztwo trwało ze dwa, trzy dni. Powinniście też wiedzieć, że zawsze pakuję się w kłopoty bez względu na wiek.
    Ale może zaczniemy od początku. Naprawdę nazywam się Eryk Reed, ale koledzy mówią na mnie Kukis. Mama była Polką, ale ojciec Anglikiem, dlatego mam takie dziwne nazwisko. Moja ksywa wzięła się właśnie od pochodzenia. Bardzo lubiłem kiedyś zwykłe ciasteczka, na które zawsze mówiłem cookies tak, jak się mówi w języku angielskim. Mój przyjaciel to podłapał i zaczął mnie tak nazywać. Mam 21 lat. Na co dzień jeszcze się uczę, ale w wolnych chwilach robię własne komiksy (piszę i rysuję). Popołudnia spędzam z moją paczką: Kamil, Olka i Andrzej, a Lila jest moją pierwszą dziewczyną. Poznałem ją właśnie poprzedniego roku, w czasie tych dziwnych przeżyć.
    Gozińce. Nowe miasteczko. Nowa szkoła. Nowi nauczyciele. Wszystko nowe. Nienawidziłem się przeprowadzać, ale było to konieczne ze względu na moją matkę. Chorowała na raka mózgu i tylko tutaj lekarze podjęli się opieki medycznej. Znalazłem nam jakieś małe mieszkanko na obrzeżach miasta. Szkołę miałem niedaleko, tylko 10 minut pieszo. Tak, nie miałem własnego samochodu, ponieważ nie stać nas było. Z poprzedniej szkoły mnie wyrzucili za złe zachowanie. A ja przecież tylko czasami się wygłupiałem i ośmieszałem nauczycieli, i uczyłem się najgorzej z całego mojego rocznika. Ale tym razem miałem się poprawić. Dla mamy. 
    Wszedłem do klasy w trakcie pierwszej lekcji. Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę i wtedy ją ujrzałem. Była piękna. Miała oczy tak błękitne i głębokie, że można w nich było utonąć, jej piękne, brązowe włosy połyskiwały w świetle słońca, wpadającego przez uchylone okno. Do głowy mi przychodziło tylko jedno określenie - bogini. Czas dookoła zatrzymał się. Czułem się jak w niebie. Jej uroda sprawiała, że po raz pierwszy pomyślałem: "Kim ja jestem w porównaniu do niej? ". Odpowiedź od razu nasunęła mi się na myśl. To były przykre określenia takie jak: fajtłapa, niezdara, ofiara losu. Niespodziewanie ktoś chrząknął. Z trudem przeniosłem wzrok na nauczyciela, który wskazywał mi ostatnie wolne miejsce. Po drodze do ławki myślałem tylko o tym, żeby się nie denerwować. Nagle poczułem straszny ból i usłyszałem głośny śmiech. No tak, ze mnie mają taki ubaw. Jak zwykle musiałem się wywrócić. Podniosłem się i spostrzegłem, że z nosa leci mi krew. Niektórzy się tym w ogóle nie przejęli, ale większość klasy zwijała się ze śmiechu na podłodze. Poczułem jak twarz oblewa mi się gorącem. Spojrzałem na wychowawcę i od razu wybiegłem z klasy.
    Po wizycie u pielęgniarki już nie wróciłem na lekcje. Kręciłem się po okolicy bez celu, myśląc o dzisiejszym dniu. W mojej głowie cały czas krążyła jej twarz. Niestety nikt, żadna dziewczyna nigdy nie zwróciła na mnie uwagi. Postanowiłem więc, że gdy ją następny raz spotkam to po prostu będę sobą. Facetem, który zawsze wszystko psuje, ośmiesza się, ale nie udaje.  Skręciłem w moją ulicę i powoli ruszyłem w kierunku domu. Miałem zamiar od razu się położyć, ale nie pozwolono mi na to. W moim pokoju siedziała ta nieziemska dziewczyna ze szkoły. Odebrało mi mowę.
- Cześć, nazywam się Lila - powiedziała cicho.
- Co...? Co tu robisz?
- Przyszła się dowiedzieć, jak się czujesz.
- Dobrze - zarumieniłem się. - Dziękuję.
Do pokoju weszła moja mama, niosąc filiżankę z herbatą.
- Daj. Pomogę ci - powiedziałem, po czym wziąłem od niej filiżankę i postawiłem przed Lilą.
- Czemu nie było cię dzisiaj na lekcji? - zapytała zaniepokojona mama.
- Miałem mały wypadek - odpowiedziałem, a nasz gość zachichotał.
- Ale nic się nie stało, prawda?
- Nie musi się pani martwić. Eryk świetnie sobie poradził - Lila wtrąciła się, zanim cokolwiek zdołałem powiedzieć.
Moja nowa koleżanka wyszła bardzo późno. Bardzo ucieszyły ją pogaduszki z moją matulą, która zamęczała ją bezsensownymi pytaniami. Pierwszy raz, od czasu choroby, widziałem ją taką wesołą i pełną energii. Ten dzień w porównaniu z następnymi był naprawdę udany.
    Do szkoły dotarłem piętnaście minut przed dzwonkiem z nadzieją na rozmowę z Lilą. Nie było jej, więc postanowiłem zaczekać. Nie pojawiła się na pierwszej lekcji. Pomyślałem, że może zaspała, ale po trzeciej godzinie nauki zacząłem się niepokoić. Przecież wczoraj obiecała mi, że przyjdzie. Co ją mogło zatrzymać? Dowiedziałem się tego na matematyce. Do klasy wszedł policjant i zapytał, czy ktoś ją dzisiaj widział. Powiedziałem mu, że była wczoraj u mnie i obiecała, że się pojawi.  Każdy był zdziwiony. Mój strach o nią jeszcze się nasilił. Urwałem się z lecji, bo nie wytrzymałbym tego napięcia. Poszedłem do pobliskiego lasu. To było moje własne miejsce, gdzie mogłem na spokojnie pomyśleć i nikt mi nie zakłócał spokoju. Między drzewami coś się poruszyło. Zaintrygowany postąpiłem krok na przód. Zobaczyłem ich dopiero po paru sekundach. Zamaskowany mężczyzna siłą wsadzał Lilę do samochodu. Postanowiłem rozwikłać tę zagadkę. Chciałem podbiec do niej i uwolnić ją, ale w chwili, gdy wyszedłem zza drzewa, samochód odjechał. Zwiesiłem głowę i skierowałem wzrok ku ziemi. Zobaczyłem małą, żółtą karteczkę, na której był zapisany jakiś adres.  Ten znak mógł zaczekać. Do jutra.
    Drzwi były otwarte. W jej mieszkaniu było cicho i bardzo czysto. Zorientowałem się, że to mieszkanie Lilki, kiedy tylko wszedłem do środka. Wszędzie pełno było jej zdjęć, ale na każdym była sama. Spragniony otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem pierwszy lepszy napój. To był błąd. Mleko, które wypiłem, było przeterminowane. W jednej sekundzie znalazłem się w łazience nad umywalką. Wstrząsnęły mną straszne torsje. I znowu wpadka. W jej pokoju znalazłem pamiętnik. Nie powinienem był go czytać, ale skoro dała mi adres... . Prowadziła go od kilku miesięcy. Pisała tam, że jest samotna i tylko czeka na wymarzonego księcia. Jej ulubionym miejscem był domek na drzewie w pobliżu stawów, znajdujących się poza miastem. Pojechałem tam i znalazłem wskazówkę: "Anna Chrzątek". Tylko tyle. Wyszukałem jej adres i odwiedziłem ją. Kobieta miała duży dom i przepiękny ogród. Była prawnikiem. Podała mi pewne cyfry, ale kiedy zapytałem: "O co chodzi?", ona odeszła.
    Głowiłem się cały dzień nad tymi cyframi i nic nie wymyśliłem. Poprosiłem mamę o pomoc, która chętnie się zgodziła, dowiedziawszy się z jakiego powodu nie ma mnie w szkole. Polubiła Lilkę prawie tak samo jak ja. No więc, mógłby być to numer telefonu, ale był za krótki. Ogarnęła mnie senność. Przed położeniem się, zajrzałem jeszcze do podręcznika z matematyki. To był strzał w dziesiątkę! Mapa miasta. Cyfry były długością i szerokością geograficzną. To było takie oczywiste! Jutro wybieram się do lodziarni.
    W środku było pełno ludzi. Zapytałem szefa czy jest dla mnie wskazówka. Dał mi kartkę ze słowami:  „Sądzę, że masz chęci i talent. Większy, niż sądzisz, ale mniejszy niż pragniesz. Ale takich, co mają chęci i talent, jest wielu, a mimo to większość z nich nigdy do niczego nie dochodzi..." . Po przeczytaniu tego wiedziałem już gdzie mam się udać. Złożyłem wizytę staremu przyjacielowi.
    Stara, zaniedbana chałupa stała na drugim końcu miasta. Wszytko było zniszczone i przerażające. Wewnątrz domu słychać było czyjś szyderczy śmiech. Wtedy naprawdę się przestraszyłem. Powoli, ale stanowczo wszedłem do środka. W momencie, kiedy przekroczyłem próg, wszytko zamilkło. Słyszałem tylko własne kroki i przyspieszony oddech. Wspiąłem się na górę, aby zobaczyć byłego kumpla.
- Andrzej? - spytałem z niedowierzaniem.
- Tak, mój drogi. Kukis, o ile dobrze pamiętam?
- Gdzie Lila? - zapytałem z wściekłością w głosie.
- Wyjdź już moja droga. To tylko Eryk.
- Eryk? Jak dobrze, że jesteś! - rzuciła mi się w ramiona.
- Czemu ją porwałeś? Wiesz ile się strachu najadłem?
- To była nauczka.
- Za co?
- Nie udawaj zdziwionego. Pamiętasz jak zgoliłeś mi w przedszkolu głowę, a potem narysowałeś maskę klowna? - zapytał jadowicie.
Przez chwilę milczałem, powstrzymując się. W końcu nie wytrzymałem i wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem. Po chwili Andrzej też się zaczął śmiać i oboje zwijaliśmy się na podłodze, a Lila patrzyła na nas jak na wariatów.
- Ty mi pomalowałeś włosy w tęczę i dlatego to zrobiłem - powiedziałem starając się uspokoić.
- Wiem! To był mój najlepszy kawał!
Wyszliśmy we troje ze środka i ruszyliśmy w stronę restauracji. Trzeba było wszytko nadrobić. Prawie trzynaście lat się nie widzieliśmy.
- Fajną masz dziewczynę stary. Bardzo przyjacielska.
- Ona nie mogłaby się umawiać z takim kimś jak ja - odpowiedziałem mu.
- Jesteś pewien? - spytała Lila i uśmiechnęła się zalotnie. Z nerwów wyplułem na nią gorącą kawę, ale ona się tym nie przejęła. Nigdy się nie przejmuje moimi wpadkami i dlatego właśnie taka osoba w moim życiu to skarb.